Mówi Marek Luty, wielokrotnie wyróżniany Międzynarodowy Trener Zarządzania z Krakowa, który w swojej pracy korzysta m.in. ze standardów Uniwersytetu Thames Valley w Londynie.
Praca.pl - Czy zdarzyła się Panu sytuacja, kiedy już po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej, zatrudnił Pan osobę ubiegającą się o pracę?
Marek Luty - Oczywiście. W tej branży najcenniejsze jest doświadczenie. Po dziewięciu latach zajmowania się treningiem z zakresu team building czy outdoor, jestem w stanie ocenić czy ktoś, kto chce u mnie pracować, nadaje się do tego fachu. Oczywiście sprawdzam go jeszcze na okresie próbnym.
Praca.pl - Na co zwraca Pan wówczas uwagę?
Marek Luty - Z jednej strony cechy charakteru. Dobry trener czy trenerka musi mieć w sobie energię i charyzmę. To nie może być osoba, która chce przesiedzieć przysłowiowe osiem godzin. Ważna jest dla mnie także ambicja (mam na myśli konsekwencję w dążeniu do celu) i zdolności przywódcze. W cv, które oglądam, sprawdzam jeszcze czy kandydat na trenera, czyli kogoś kto będzie szkolił innych, samemu się dokształca. Przykładowo - czy zaliczył kurs komunikacji interpersonalnej lub studia podyplomowe np. z psychologii.
Praca.pl - Czyli w branży trenerskiej najlepiej sprawdzają się psycholodzy?
Marek Luty - Wykształcenie ma tutaj mniejsze znaczenie - oczywiście wykluczam zatrudnienie osób, które ukończyły jedynie szkołę podstawową. Ważniejsze są tzw. dodatkowe umiejętności więc to, co dany kandydat robił poza siedzeniem w ławce szkolnej. Hobby - tutaj można zapunktować. Z całym szacunkiem dla filatelistów, nie mam tu jednak na myśli zbierania znaczków. Dobrymi trenerami są zwykle ci, którzy aktywnie spędzają czas wolny, np. żeglując czy uprawiając wspinaczkę. Jeśli dodatkowo byli np. kapitanami szkolnych drużyn futbolowych, to ich oferta może wyglądać zachęcająco. Sam jestem ratownikiem górskim.
Praca.pl - Co jest najtrudniejsze w pracy trenera?
Marek Luty - Wydaje mi się, że zdobycie zaufania, a czasem nawet umiejętność imponowania osobom które szkolimy. Niezależnie czy będzie to wspinaczka wysokogórska, czy wspólne ratowanie poszkodowanego w wypadku górskim (mówię oczywiście o symulowanych treningach), to trener musi być przewodnikiem. Osobą, której można zaufać. Dopiero taki kontakt z ludźmi zapewnia sukces w tworzeniu między nimi więzów zespołowych. Tych zdolności nabywa się z czasem, oczywiście pod warunkiem, że nie tylko lubi się, ale wręcz kocha swoją pracę. Tak - ten zawód trzeba kochać.
29.10.2007