Syndrom poniedziałku, syndrom niedzielnego popołudnia, lęk przed poniedziałkiem – wszystkie oznaczają strach i stres związany z rozpoczęciem kolejnego tygodnia pracy. Co powoduje tak silne emocje i sprawia, że ciężko jest nam w pełni wykorzystać wolny czas w weekend? Kto jest najbardziej narażony na cotygodniowe lęki przed powrotem do biura?
Spis treści
Syndrom poniedziałku – co to jest?
Weekend można spędzić na różne sposoby. Dla wielu priorytetem będzie odpoczynek fizyczny i umysłowy. Leżenie na kanapie, oglądanie filmów lub seriali, żadnej presji ze strony budzika – to jeden z pomysłów na weekend. Inni wykorzystują go, by oderwać się od miejsca pracy i zamieszkania, i wyjeżdżają. Tzw. city break to coraz popularniejszy sposób na przerwy między tygodniami w biurze. Jeszcze inni wykorzystują weekend na aktywności fizyczne, kulturalne itp.
Jednak wszystkie te przyjemne czynności łączy jedna rzecz – kończą się w niedzielę. I to właśnie w niedzielę wiele osób zaczyna odczuwać dolegliwości związane z tzw. syndromem poniedziałku.
Syndrom poniedziałku objawia się jako stres, uczucie niepokoju, rozdrażnienia i lęku wywołanego perspektywą powrotu do pracy. Niekiedy pojawiają się także dolegliwości fizjologiczne na tle nerwowym, np. bóle głowy, bule brzucha, niestrawność i inne kłopoty żołądkowe, drżenie rąk, ospałość, znużenie, bezsenność.
Syndrom poniedziałku – przyczyny
Syndrom poniedziałku wiąże się zatem z lękami i napięciem wywołanymi końcem weekendu i nadchodzącym pracującym dniem.
Mimo że wszelkie negatywne emocje związane z tym zjawiskiem kojarzą się z kolorem czarnym (utożsamianym z nieszczęściem, smutkiem), to poniedziałek podobno najtrudniejszy w roku nazywa się Blue Monday. Warto dodać, że pozornie wyznaczony matematycznym algorytmem, „niebieski poniedziałek” nie jest żadnym potwierdzonym, naukowym faktem (sformułowanie powstało na potrzeby kampanii reklamowej).
Z kolei pojęcie „czarnego poniedziałku” funkcjonuje jako określenie wydarzenia historycznego – dotyczy kryzysu finansowego na nowojorskiej giełdzie 19 października 1987 r.
Syndrom poniedziałku – kogo może dotknąć?
W grupie wysokiego zagrożenia syndromem poniedziałku są przede wszystkim osoby niezadowolone ze swojej obecnej sytuacji zawodowej. Każdorazowo w poniedziałek wracają do miejsca, w którym nie chcą być. Jednocześnie zobowiązania (najczęściej finansowe) powodują, że nie podejmują ryzyka ani wysiłków, by szukać czegoś nowego. Syndrom poniedziałku jest więc wynikiem zdenerwowania, frustracji, że wciąż tkwią na tym samym etapie oraz że w weekend nie posunęli sprawy planowania kariery do przodu. Wpadają tym samym w błędne koło.
Inną przyczyną lęku przed poniedziałkiem mogą być problemy związane z wykonywanymi zadaniami lub ze spotykanymi w biurze czy zakładzie osobami. Trudny klient, który opóźnia projekt od kilku miesięcy, irytujący współpracownik robiący wciąż te same błędy wpływające na pracę zespołu, ciężkie do wykonania zadanie od szefa – wszystko czeka na nas od poniedziałku, po weekendzie spędzonym na przyjemnościach. Kontrast między spokojnymi dniami, zaplanowanymi według własnych upodobań, a czekającymi obowiązkami naznaczonymi samymi trudnościami, jest przyczyną nagromadzenia napięć, z którymi nie zawsze potrafimy sobie radzić.
Syndrom poniedziałku – jak sobie z nim radzić?
Jak przetrwać zderzenie z brutalną rzeczywistością poniedziałku? To wcale nie musi być tak dramatyczne przeżycie. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak bardzo lubimy swoją pracę i czy jest to miejsce, w którym chcemy się znajdować.
Jeśli przepadamy za swoim miejscem zatrudnienia, będzie zdecydowanie łatwiej. Z kolei w przypadku, gdy przed każdym rozpoczęciem nowego tygodnia pracy odczuwamy ogromny stres, który faktycznie uniemożliwia nam odpoczynek – wówczas warto zastanowić się, czy nie jest to najwyższy czas na przekierowanie swojej ścieżki zawodowej na inny tor.
Poniedziałek można zaplanować – rozłożyć zadania od tych najbardziej istotnych do najmniej wymagających. Można też przyjąć strategię, zgodnie z którą najmniej przyjemne i najtrudniejsze zadania wykonujemy na samym początku. Pozbywając się najbardziej wymagającego i pochłaniającego energię tematu, będziemy mieli spokojny umysł. To zdecydowanie lepsza opcja niż codzienne przerzucanie zadania, aż nie pozostanie żaden wybór i trzeba będzie je skończyć w najmniej odpowiednim momencie. W planowaniu tygodniowego harmonogramu pomoże np. Macierz Eisenhowera. Ułożenie planu zajęć to dobre zajęcie na piątek, ponieważ większość osób i tak nie może skupić się na poważniejszych tematach i jest rozproszona planami weekendowymi.
Jeśli syndrom poniedziałku przybiera rozmiary ergofobii (lęku przed pracą), warto także pomyśleć o właściwej organizacji niedzielnego wieczoru. Wyciszenie, relaks, odpowiednia higiena snu mogą zniwelować napięcie i dyskomfort związane z tym, że trzeba następnego dnia wstać do pracy.
Sunday night blues (stres przed poniedziałkiem) to syndrom, który dotyczy też osób bez fobii. Spadek formy, energii po niedzielnym obiedzie dotyczy wielu ludzi. Można jednak to wykorzystać – odpocząć, wyciszyć się. Najważniejsze, by nie myśleć o obowiązkach służbowych, które czekają na nas następnego dnia.
W niedzielę szczególnie zadbajmy też o higienę snu – wywietrzmy pokój, uporządkujmy przedmioty dookoła, odłóżmy na bok urządzenia elektroniczne przynajmniej na dwie godziny przed snem. To znacznie ułatwia zasypianie, co w efekcie wpływa na nastrój w poniedziałek po przebudzeniu. Bardziej skoncentrowani łatwiej poradzimy sobie z problemami dnia codziennego.
A jak sobie pomóc już w poniedziałek? Przede wszystkim nie warto zakładać najczarniejszego scenariusza. Być może nasze obawy co do tego dnia i całego tygodnia są bezpodstawne. Zamartwianie się tym, co będzie, nie ułatwi nam też rozwiązania problemów.
Kiedy jest naprawdę ciężko, pomagają drobne przyjemności. Można np. zacząć dzień od wyjątkowo dobrej kawy – wzbogacić rutynowy klasyk odrobiną cynamonu lub czekolady. To właśnie w poniedziałek warto zaplanować sobie wyjątkowo dobry lunch lub ulubioną przekąskę.
Warto dopracować niektóre obowiązkowe elementy dnia, by mogły ułatwić przejście przez poniedziałek w pracy.
-
Budzik – niestety, musi zadzwonić. Ale może niech zadzwoni jakąś nową melodią, która wprawi nas w dobry nastrój.
-
Ubiór – warto przygotować go sobie dzień wcześniej, wtedy rano będziemy mogli poświęcić chwilę więcej na wylegiwanie się w łóżku.
-
Jedzenie – przyrządźmy sobie jakiś smakołyk i miłą niespodziankę.
-
Dojazd – w zależności od rodzaju komunikacji i naszych możliwości, warto zorganizować sobie ciekawą playlistę, audiobooka lub wziąć ulubioną książkę do tramwaju czy pociągu. Zajmijmy czymś głowę, by nie dać dojść do głosu myśli, że poniedziałki są ciężkie.
-
Śmiech – chociażby memy o „poniedziałkowym dole”.
Każdy ma swoje własne potrzeby i sposoby na to, jak przetrwać pierwszy dzień w pracy po weekendzie. Dużo zależy od naszej motywacji i charakteru. Pamiętajmy jednak, że poniedziałek wcale nie musi być najgorszym dniem w tygodniu.