– Rozumiem, że niektórzy panowie mogą czuć niepokój, szczególnie w branżach, gdzie rośnie liczba kobiet, a przede wszystkim w obliczu zmian, które nadejdą już niedługo. Mam tutaj na myśli Dyrektywę Parlamentu Europejskiego w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów spółek giełdowych oraz powiązanych środków, którą do lipca 2026 roku firmy będą musiały wprowadzić. Podkreślmy jednak, że równość to nie odebranie czegoś mężczyznom, ale stworzenie warunków, w których wszyscy – niezależnie od płci – mogą rozwijać się na równych zasadach. A biznes i gospodarka mogą z tego korzystać – tłumaczy Olga Kozierowska, prezeska Fundacji WłączeniPlus, twórczyni Sukcesu Pisanego Szminką, członkini Rady NGO ds. prezydencji Polski w UE. O tym, co współcześnie znaczy być feministką, o postrzeganiu liderek, a także macierzyństwie i tacierzyństwie w obliczu rozwoju kariery, z ekspertką rozmawia Anna Rychlewicz.
Czy feminizm w 2024 roku wciąż jest potrzebny?
Co dziś rozumiemy przez pojęcie feminizmu? Czy nadal jest on narzędziem walki o równość, czy może stał się popularnym trendem, który ma służyć po prostu przyciągnięciu uwagi?
Feminizm dzisiaj jest szeroko rozumianym ruchem i ideą, która ewoluowała w odpowiedzi na zmiany społeczne, kulturowe i ekonomiczne. W najprostszym znaczeniu nadal oznacza dążenie do równości płci, ale współczesny feminizm jest bardziej inkluzywny. Uwzględnia różnorodne doświadczenia oraz perspektywy. Co jednak najważniejsze – nie tylko kobiece, ale również mniejszości, które doświadczają nierówności.
Co współcześnie oznacza bycie feministką w kontekście pracy i rozwoju zawodowego?
Oznacza przede wszystkim zaangażowanie w promowanie równości w miejscu pracy, niwelowanie luki płacowej, dążenie do likwidacji barier wynikających z płci. W praktyce obejmuje to wspieranie i promowanie kobiet, ale również działania na rzecz równości płci we wszystkich jej aspektach, takich jak opieka rodzinna, dostęp do awansów i udział w podejmowaniu decyzji.
Obecnie feminizm jest także związany z promowaniem równości w domu, bowiem bez niej równość w pracy będzie koślawa. Obarczenie kobiet wszystkimi obowiązkami domowymi i zawodowymi zabiera im możliwości odpoczynku, zadbania o swoje zdrowie psychofizyczne. Czyni z nich siłaczki. W konsekwencji kończy się to chorobami, wypaleniem zawodowym, a w najlepszym wypadku zmniejszoną odpornością na stres z powodu zmęczenia.
Współczesny feminizm jest też bardziej złożony i obejmuje szersze spektrum wartości i idei, które można dostosować do specyfiki różnych środowisk pracy i kultur, uwzględniając potrzeby różnych grup społecznych i różnorodne formy równości, w tym również w rozwoju zawodowym. W coraz większym stopniu wspiera też tworzenie środowisk, w których wszyscy, niezależnie od płci, mogą korzystać z równych możliwości rozwoju.
Czytaj także: Jak stworzyć inkluzywne miejsce pracy? Wywiad z dr Joanną Skonieczną, Kierowniczką Programową KPH
Jeśli już wspomniała Pani o równych możliwościach rozwoju, zatrzymajmy się przy nich na chwilę. Równouprawnienie nie jest już tematem spychanym na margines debaty społecznej, wreszcie mówi się o nim otwarcie w wielu kontekstach. W tej debacie coraz częściej głos zabierają również mężczyźni, którzy twierdzą, że kobiety walczą o coś, co już jest – według nich mamy dostęp do wysokich stanowisk i możemy zarabiać tyle, co oni, jeśli to sobie wywalczymy. Czy według Pani rzeczywiście tak jest?
Mężczyźni, którzy twierdzą, że kobiety walczą o coś, co już jest osiągnięte, często nie dostrzegają pełnego obrazu sytuacji. Owszem, teoretycznie kobiety mają dostęp do wysokich stanowisk. Jednak praktyka i statystyki pokazują, że droga do rzeczywistej równości jest wciąż długa. Nie pozbyliśmy się „szklanego sufitu”, a cena, jaką kobiety płacą za macierzyństwo, jest wysoka. Formalnie stanowiska są dostępne, ale jest wiele barier, które blokują kariery i awanse kobiet. Często towarzyszą temu ukryte uprzedzenia i stereotypy, które sprawiają, że kobiety muszą wkładać więcej wysiłku, by udowodnić swoją wartość, pracując na tych samych stanowiskach, co mężczyźni.
Dodatkowo argument, że kobiety mogą zarabiać tyle, co mężczyźni, „jeśli sobie to wywalczą,” sugeruje, że równość to coś, o co kobiety muszą bezustannie walczyć. W idealnym świecie tak być nie powinno. Równe wynagrodzenie za tę samą pracę powinno być standardem, a nie efektem walki. Rzeczywistość pokazuje jednak, że kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach, a różnice te są szczególnie widoczne na wyższych szczeblach zarządzania.
Rozumiem, że niektórzy panowie mogą czuć niepokój, szczególnie w branżach, gdzie rośnie liczba kobiet, a przede wszystkim w obliczu zmian, które nadejdą już niedługo. Mam tutaj na myśli Dyrektywę Parlamentu Europejskiego w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów spółek giełdowych oraz powiązanych środków, którą do lipca 2026 roku firmy będą musiały wprowadzić. Jeszcze raz podkreślmy jednak, że równość to nie odebranie czegoś mężczyznom, ale stworzenie warunków, w których wszyscy – niezależnie od płci – mogą rozwijać się na równych zasadach. A biznes i gospodarka mogą z tego korzystać.
Równe wynagrodzenie za tę samą pracę powinno być standardem, a nie efektem walki.
Czy firmy w Polsce są przyjazne dla kobiet?
Liczne badania potwierdzają, że w przestrzeni zawodowej nadal silne są uprzedzenia związane z płcią, np. kobiety bywają traktowane są jako mniej kompetentne. Z czego wynikają takie uprzedzenia?
Kobiety wciąż oceniane są przez pryzmat tradycyjnych ról. Widziane są jako mniej dyspozycyjne, mniej „naturalne” liderki lub mniej skoncentrowane na karierze i jako te, które lepiej sprawdzają się w rolach wspierających, a nie jako przywódczynie. Kobiece sukcesy bywają przypisywane szczęściu, a porażki traktowane bardziej surowo.
Macierzyństwo bywa postrzegane jako potencjalna przeszkoda, nawet jeśli kobieta nie ma dzieci. Z kolei cechy, takie jak ambicja czy asertywność, które u mężczyzn są cenione, u kobiet potrafią budzić niechęć. Przypisuje się też liderkom stereotypowo męskie cechy, aby uzasadnić ich wysoką pozycję w organizacji. Te uprzedzenia nie zawsze są wynikiem złej woli. Często to efekt głęboko zakorzenionych przekonań, które są nieuświadomione. Jednak ich wpływ jest bardzo realny, bo ograniczają możliwości kobiet na każdym etapie kariery.
Widzi Pani jakąkolwiek szansę na zmianę?
Powiedziałabym, że aby równouprawnienie w pracy nie pozostało ideą, a stało się rzeczywistością, potrzebujemy mądrych, widzących korzyści w zmianach przywódców i przywódczynie, edukacji pracowników w obszarze nieuświadomionych uprzedzeń, a także tego, jak sobie z nimi radzić, by nikomu nie ograniczać możliwości rozwoju.
Do tego potrzebujemy odpowiednich procesów rekrutacyjnych, czyli takich, które nie będą na żadnym etapie rekrutacji, stronnicze. Konieczne są jasne kryteria oceny i monitorowania postępów. Jednocześnie potrzebujemy programów wpierających pracujących rodziców, a nie tylko pracujące matki, bo to nie tylko podtrzymuje stereotyp „rolą matki jest zająć się dzieckiem”, co czyni z niej mniej zaangażowanego pracownika, ale również wyłącza ojców, którzy obecnie inaczej podchodzą do kwestii tacierzyństwa.
Cechy, takie jak ambicja czy asertywność, które u mężczyzn są cenione, u kobiet potrafią budzić niechęć. Przypisuje się też liderkom stereotypowo męskie cechy, aby uzasadnić ich wysoką pozycję w organizacji.
A gdybyśmy miały wskazać konkretne bariery na rynku pracy, które blokują kobiecie szanse?
Przede wszystkim brak mentorów w organizacjach. Kobiety często mają mniejszy dostęp do promotorów, którzy mogliby pomóc im w rozwijaniu kariery oraz awansach. Mężczyźni mają częściej wsparcie osób na wyższych stanowiskach, co ułatwia im zdobywanie prestiżowych ról. Dodatkowo w wielu sektorach brakuje kobiecych wzorców, czyli liderek, które mogłyby stać się inspiracją dla młodszych pokoleń. Brak „role models” sprawia, że kobiety nie widzą siebie na szczycie firm w danych branżach. Gdy nie widzimy, że ktoś przed nami pokonał tę drogę, trudniej uwierzyć, że i my możemy tego dokonać. Reprezentacja ma znaczenie i pomaga budować pewność siebie oraz daje poczucie, że sukces jest osiągalny.
Kolejną kwestią blokującą kobiety są podwójne standardy. Mam tutaj na myśli sytuacje, w których asertywne, ambitne kobiety są często postrzegane jako „trudne” lub „zbyt wymagające,” podczas gdy te same cechy u mężczyzn są postrzegane jako zalety. To sprawia, że kobiety muszą balansować między oczekiwaniami bycia „miłą” a skuteczną liderką, co jest dodatkowym wyzwaniem.
Nie zapominajmy również o stereotypach. Wciąż istnieją takie, według których kobiety są „zbyt emocjonalne” lub „mają mniejsze predyspozycje do przywództwa”, co wpływa na sposób, w jak są postrzegane na stanowiskach kierowniczych. Kobiety muszą często pokonywać dodatkowe wyzwania, aby udowodnić swoje kompetencje, szczególnie w „męskich branżach” i tam, gdzie są w mniejszości.
Czytaj także: Szklane ściany, szklane ruchome schody. Równouprawnienie na rynku pracy to wciąż fikcja?
Stykają się ze szklanym sufitem?
Dokładnie tak! Mierzą się z niewidzialną barierą, która wciąż utrudnia im osiąganie najwyższych stanowisk. Wiele organizacji wciąż preferuje mężczyzn na kluczowych pozycjach zarządczych, mimo że kobiety mają takie same lub nawet wyższe kwalifikacje.
Wskazując na konkretne bariery, wspomniałabym również o braku polityki wspierającej równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. To bardzo ważny, a wciąż rzadko poruszany temat. Brak elastyczności w miejscu pracy i niepromowanie na przykład urlopów rodzicielskich wśród mężczyzn, może wpływać negatywnie na sytuację kobiet, które często odpowiadają za większość obowiązków domowych. W efekcie kobiety wybierają mniej prestiżowe, ale bardziej „elastyczne” stanowiska, co ogranicza ich szanse na awans.
Na koniec wskazałabym jeszcze na tak zwany „syndrom oszusta”, na który znacznie częściej cierpią kobiety. Za tym pojęciem kryją się wątpliwości co do swoich umiejętności i lęk przed porażką. To sprawia, że kobiety mogą mniej chętnie zgłaszać się na wyższe stanowiska lub domagać awansu. To pokłosie wychowania.
Dlaczego nadal zdarza się, że kobieta na pozycji menadżera budzi niechęć?
Bo jeszcze do tego nie przywykliśmy. Stąd kobiety u władzy są często oceniane. Budzą czasem skrajne reakcje – zarówno podziw, jak i opór – ponieważ idą pod prąd, łamią stereotypy, wychodzą poza kulturowe normy związane z rolą przypisywaną kobiecie.
A gdybyśmy chciały trochę odczarować ten obraz i powiedzieć o przypadkach, w których kobiety mają równe szanse na awans. Zdarzają się takie?
Jak najbardziej, ale tylko w organizacjach, które realizują polityki różnorodności i włączania, edukują swoich pracowników w obszarze nieświadomych uprzedzeń, tworzą programy mentoringowe i procesy rekrutacji wolne od stereotypów. Firmy inkluzywne, których menadżerowie wierzą i widzą, jakie korzyści finansowe i employer brandingowe przynosi posiadanie różnorodnych zespołów, w tym tych na najwyższych szczeblach. Do takich firm należą m.in członkowie Klubu DEI Champions, który prowadzę.
Kobieca droga do sukcesu w pracy i biznesie
Zastanawiam się, czy nie jest tak, że ta nasza świadomość o przejawach dyskryminacji i barierach w osiągnięciu sukcesu zawodowego sprawia, że często rezygnujemy z pracy zawodowej. Trochę jakbyśmy się poddawały jeszcze przed startem...
Kobiety, które decydują się na rezygnację z pracy, często robią to z powodów, które mają swoje źródło w złożonych i wzajemnie powiązanych czynnikach społecznych, ekonomicznych i strukturalnych. Jednym z głównych problemów jest brak elastyczności w miejscu pracy. Wiele organizacji wciąż nie oferuje elastycznych godzin pracy, pracy zdalnej czy możliwości dostosowania obowiązków zawodowych do życia prywatnego. W efekcie kobiety, szczególnie te z dziećmi, mają trudności z godzeniem obu sfer życia.
Dodatkowo nierówny podział obowiązków domowych sprawia, że kobiety są nadmiernie obciążone. W wielu przypadkach to one zajmują się większością prac w domu oraz opieką nad dziećmi. Gdy do tego dochodzi brak wsparcia ze strony partnera lub rodziny, presja staje się przytłaczająca, a wybór między karierą a domem zaczyna być koniecznością, a nie decyzją.
Obarczenie kobiet wszystkimi obowiązkami domowymi i zawodowymi zabiera im możliwości odpoczynku, zadbania o swoje zdrowie psychofizyczne.
Problem ten jest pogłębiany przez wysokie koszty opieki nad dziećmi i brak żłobków oraz przedszkoli. W takich sytuacjach kobieta często rezygnuje z pracy, aby przejąć pełnoetatową opiekę nad dziećmi, co może na tym etapie wydawać się bardziej ekonomicznym rozwiązaniem. Jednakże wyłącza ją z rynku pracy i zabiera możliwość bycia niezależną finansowo, a to odbiera człowiekowi poczucie sprawczości i bezpieczeństwa.
Na te wyzwania nakładają się również trudności związane z macierzyństwem i powrotem na rynek pracy. Kobiety po urodzeniu dziecka często napotykają na brak zrozumienia ze strony pracodawców, a ich poprzednie stanowisko może już nie być dostępne. Brak realnego wsparcia w tym zakresie sprawia, że wiele z nich zniechęca się do kontynuowania kariery. Do tego dochodzi poczucie, że ich zawodowa przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Wszystko to wynika z istniejących stereotypów i strukturalnych barier, o których przed chwilą rozmawiałyśmy. Efekt tego jest taki, że pojawia się frustracja i poczucie, że dalsza praca nie ma sensu. Jeśli dodamy do tego dyskryminację, nierówne wynagrodzenie czy brak uznania, staje się jasne, dlaczego wiele kobiet decyduje się wycofać z życia zawodowego.
A jeśli dołożymy do tego jeszcze przeciążenie i brak czasu na regenerację, wówczas może pojawić się wypalenie.
W takiej sytuacji kobiety, choć pełne siły i determinacji, często muszą dokonać wyboru. Przeciążenie i brak wsparcia odbierają im przestrzeń na kreatywność, odporność na stres i efektywność, co czyni ich pozycję na rynku pracy mniej konkurencyjną.
Gdyby miała Pani jednym zdaniem podsumować dzisiejszą pozycję kobiety na rynku pracy, to co by Pani powiedziała?
Kobieta musi stawić czoła trudnej rzeczywistości. Składają się na nią wszystkie czynniki, o których przed chwilą powiedziałyśmy. Zmiana wymaga kompleksowych rozwiązań – od elastycznych form zatrudnienia po większe zaangażowanie mężczyzn w podział obowiązków domowych. Tylko wtedy kobiety będą mogły realizować swoje zawodowe ambicje, nie rezygnując z życia rodzinnego ani z własnych marzeń.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Olga Kozierowska
Ekspertka w obszarze Diversity, Equity & Inclusion. Prezeska Fundacji WłączeniPlus i twórczyni Sukcesu Pisanego Szminką. Członkini Rady NGO ds. prezydencji Polski w UE.
Anna Rychlewicz
Absolwentka dziennikarstwa i zarządzania mediami. Na świat patrzy przez pryzmat tego, jakimi słowami może go opisać. Słowa są także nieodłącznym elementem jej drogi zawodowej. Zajmuje się copywritingiem, redakcją oraz korektą tekstów. O rynku pracy, ubezpieczeniach, wnętrzach, podróżach, zdrowiu i modzie. Porusza tematykę społeczną oraz kryminalną. Pasjonują ją rozmowy z ludźmi. W czasie wolnym poszerza horyzonty i eksploruje otoczenie, prowadząc blog „Brzmi Znajomo”.