Jeśli przyszło ci do głowy, by wziąć zwolnienie lekarskie L4, a potem pojechać na wakacje, lepiej zastanów się dwa razy. Zarówno ZUS, jak i pracodawca mogą skutecznie skontrolować, czy nie mają do czynienia z tzw. lewym zwolnieniem lekarskim.
Pracownik na zwolnieniu lekarskim
Pracownikowi ubezpieczonemu w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w przypadku choroby bądź wypadku przysługuje zwolnienie lekarskie, potocznie zwane L4. Upoważnia ono do pobierania wynagrodzenia chorobowego lub zasiłku chorobowego w okresie niezdolności do pracy. Tego typu świadczenia mogą pobierać osoby, które nieprzerwanie od 30 dni opłacały składki na ubezpieczenie chorobowe.
Wysokość wynagrodzenia chorobowego zwykle wynosi 80% pensji pracownika. Jednak w kilku określonych przez ustawę przypadkach, między innymi gdy do choroby dojdzie w czasie ciąży bądź gdy ulegnie on wypadkowi w drodze do pracy, jego wynagrodzenie chorobowe wynosi sto procent podstawy.
Czas wypłacania wynagrodzenia chorobowego jest z kolei uzależniony od wieku pracownika. Osoby, które nie skończyły 50 lat, pobierają je przez 33 dni nieobecności, a te, które ten wiek przekroczyły – przez 14 dni. Należy też pamiętać, że wówczas finansuje je pracodawca. Po przekroczeniu tych terminów wynagrodzenie chorobowe wypłaca ZUS.
Fałszywe zwolnienie lekarskie
W sieci można znaleźć mnóstwo porad, jak załatwić lewe zwolnienie lekarskie. Czas wolny od pracy, za który pobieramy pensję – to może budzić pokusę nadużyć. Konsekwencje przedstawienia lewego zaświadczenia lekarskiego mogą być poważne, bo oszukującemu pracownikowi grozi utrata świadczenia chorobowego, a nawet dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
Zarówno ZUS, jak i pracodawca mogą sprawdzić, czy pracownik przedstawiający zwolnienie L4 faktycznie jest niezdolny do pracy. Od 1 grudnia 2018 roku system jest uszczelniony przede wszystkim przez całkowitą rezygnację z papierowych druków (tzw. ZUS ZLA) i zamienienie ich elektronicznymi e-ZLA. Nie jest to zupełnie nowe rozwiązanie, elektroniczne zwolnienia lekarze mogli wystawiać już od 2016 roku, niemniej do tej pory nie były tak popularne jak ich papierowe odpowiedniki.
Możliwości nadużyć ma być znacznie mniej, ponieważ lekarz wystawiający e-ZLA przekazuje je bezpośrednio do ZUS-u, a dopiero ten udostępnia zwolnienie pracodawcy na jego profilu elektronicznym. Zwolnienie na swoim profilu może zobaczyć również pracownik, jednak nie uczestniczy on już w przekazywaniu druku między lekarzem, pracodawcą i ZUS-em.
Ponieważ ZUS i pracodawca dowiadują się o zwolnieniu pierwszego dnia trwania choroby, mogą dokonać kontroli niemal natychmiast. W jaki sposób? Od stycznia 2019 roku mają możliwość mailowo bądź telefonicznie wezwać pracownika na badanie lekarskie.
Dodatkowo, jeśli pracownik nie odbiera telefonów bądź nie czyta wiadomości, ZUS i pracodawca mogą wysłać do domu chorego swojego przedstawiciela. Jeśli kontroler go nie zastanie, wizyta może zostać powtórzona, a pracownik dodatkowo będzie musiał się ze swojej nieobecności wytłumaczyć.
Co więcej, jeśli oddelegowana do kontroli osoba stwierdzi, że pracownik na zwolnieniu lekarskim zajmuje się na przykład pracą zarobkową, przeprowadza remont lub wykorzystuje ten czas w inny, niewłaściwy sposób, ma obowiązek spisać protokół, w którym wyjaśnia, na czym polega nadużycie. Protokół musi podpisać również kontrolowany. Ma on też prawo do wniesienia swoich uwag.
Protokół kontroli może być podstawą do odebrania pracownikowi świadczenia w czasie, w którym przebywał na zwolnieniu chorobowym, z wyłączeniem okresu jego hospitalizacji. Jak widać, mylenie L4 z urlopem zdecydowanie się nie opłaca i przysporzyć nam może wyłącznie kłopotów.