Dostanie się na uczelnię w Belfaście było tak proste, że aż mnie trochę zmartwiło – mówi Michał Banachiewicz z Katowic, który pracuje i uczy się w Irlandii Północnej. Dziś druga część jego porad, jak sobie poradzić w tej części Wielkiej Brytanii, w której Polaków jest ciągle najmniej i mają największą szansę na pracę.
Praca.pl - Udało Ci się dostać stałą pracę w Belfaście, gdzie pracujesz?
Michał Banachiewicz - W call center, czyli biurze obsługi klienta miejscowego operatora telefonicznego. Dziennie odbieram ok. 40 telefonów. Dostaje 6 funtów na godzinę, a za nadgodziny 9 funtów. Znajomi mówią, że łatwiejszej pracy w Belfaście już nie można znaleźć. Dodatkowo, mogę sobie w każdej chwili wyjść na wykład na uczelnię i w każdej chwili wrócić. Płacą mi za przepracowany czas oraz wolne wieczory, które poświęcam na naukę.
Praca.pl - Jak Ci się to udało?
Michał Banachiewicz - Przez pierwsze 3 miesiące byłem na okresie próbnym, następnie dostałem kontrakt na stałą prace z 19 dniami płatnego urlopu, którego w miarę stażu pracy przysługuje coraz więcej. Miałem po prostu szczęście. O taki kontrakt raczej trudno bez żadnych kwalifikacji. Pracodawcy często przedłużają okres próbny nie chcąc się godzić na podpisanie kontraktu lub zatrudniają na czarno.
Praca.pl - Mówisz o studiach – jak się dostać na studia w Belfaście?
Michał Banachiewicz - Wybrałem informatykę na tutejszym uniwersytecie. To był kierunek, który przerwałem na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Właśnie będę zaczynał drugi rok. Dostanie się na uczelnię w Belfaście było tak proste, że aż mnie trochę zmartwiło. Pokazałem maturę i indeks z Polski, dałem numer profesora z Gliwic, który mnie zarekomendował i za 4 tygodnie byłem już przyjęty. Jedynym z problemów był brak certyfikatu językowego. Obiecałem, że szybko zdam jak tylko zostanę przyjęty. Następny problem to pieniądze. Państwowe studia dzienne kosztują tutaj 3 tys. funtów za rok. Można jednak pisać odpowiednie prośby o odroczenie opłat, dzięki którym nie płaci się nic do czasu skończenia nauki i znalezienia dobrej pracy. To wszystko dzięki temu, że Polska jest teraz członkiem Unii Europejskiej.
Praca.pl - Jeszcze kilka słów o zarobkach - ile można zarobić na początku, a ile np. po roku?
Michał Banachiewicz - Podam na swoim przykładzie. Na początku pracy w call center dostawałem 5.05 funta na godzinę teraz po 18 miesiącach pracy mam 6.13 funta i do tego dobrze płatne nadgodziny. Nie jest to suma, która zapewnia rewelacyjny standard życia, ale można być samowystarczalnym i nawet 2 razy w roku pojechać na wakacje.
Praca.pl - Na koniec podsumowanie - czy sytuacja w Irlandii Północnej różni się od reszty Wielkiej Brytanii?
Michał Banachiewicz - Irlandia Północna to niesamowite miejsce. Ciągle widoczne są ślady wojny domowej i podziału społeczeństwa. Jednak poprzez procesy pokojowe i powolną zmianę mentalności, widać jak kraj zmienia swoje oblicze. Jeśli pokój się utrzyma to będzie, to najszybciej rozwijająca się część Wielkiej Brytanii. Trzeba jednak pamiętać, że nie jesteśmy tutaj lubiani - aż 44 proc. mieszkańców Irlandii Północnej nie chce mieć Polaka za sąsiada. Jeszcze niedawno nie było nas tutaj tak wielu. Teraz linie lotnicze oferują bezpośredni transport z Polski do Belfastu. Wcześniej trzeba było latać do Dublina i dopiero potem autobusem do Belfastu. Dopiero dziś mamy więc tutaj boom na Polaków. Z drugiej strony, właśnie dlatego Polacy, którzy chcą znaleźć pracę w Wielkiej Brytanii mają na to ostatnią szansę w Irlandii Północnej. W innych częściach Wysp Brytyjskich rynek się już zapełnił.
18.09.2007