Jesień to zdecydowanie lepszy czas na wyjazd w poszukiwaniu pracy – mówi Michał Banachiewicz z Katowic, który świetnie radzi sobie w Irlandii Północnej. Dziś pierwsza część jego porad, jak sobie poradzić w tej części Wielkiej Brytanii, w której Polaków jest ciągle najmniej i mają największą szansę na pracę.
Praca.pl - Od trzech lat mieszkasz w Belfaście - czy to prawda, że po okresie wakacyjnym mniej ludzi przyjeżdża tam do pracy?
Michał Banachiewicz - Tak to prawda. Właśnie się pożegnałem z paroma znajomymi studentami, a paru następnych wraca do Polski wkrótce. Zresztą ceny biletów lotniczych z Polski do Wielkiej Brytanii, do której należy Irlandia Północna, są dość tanie w tym okresie, co oznacza zmniejszoną ilość ludzi przylatujących na Wyspy.
Praca.pl - Czy w takim razie poza "sezonem" łatwiej o lepszą pracę w Belfaście? Michał Banachiewicz - Ja przyjechałem właśnie po wakacjach. Co prawda szukałem pracy prawie 2 tygodnie, ale wielu moich znajomych dostało pracę od zaraz. Niestety nie są to dobre oferty - ot, takie prace dorywcze - to tu to tam - na budowie, w fabryce, lub jak ktoś lubi, nawet na wysypisku śmieci. Pozwala to jednak przeżyć i rozglądać się za czymś na stałe.
Praca.pl - Kiedy najlepiej przyjechać do Irlandii Północnej?
Michał Banachiewicz - W listopadzie. Wtedy Belfast jest już totalnie oczyszczony z obrotnych, znających język i zdeterminowanych studentów.
Praca.pl - W jakim miesiącu Ty przyjechałeś?
Michał Banachiewicz - W październiku. Pierwszą pracą jaką dostałem, była posada kelnera w niezwykle drogiej restauracji, a właściwie pałacu. Po dwóch dniach było jasne, że ja i ten pałac się nie lubimy.
Praca.pl - Bez czego nie ma sensu podróż do Belfastu?
Michał Banachiewicz - Na pewno nie ma sensu przyjeżdżać tu bez determinacji i bycia przygotowanym na najgorsze. Nie można przyjechać z myślą, że „jakoś to będzie”. Zawsze można trafić na jedno czy dwutygodniowy przestój, gdzie po prostu nie da się znaleźć pracy. Co do języka angielskiego, to prawdę mówiąc nie jest to jakiś potworny problem. Mój znajomy - 50-letni pan Rysiu - znalazł prace w fabryce Toyoty. Do wkręcania śrubek czy kładzenia paneli język się raczej nie przydaje. Choć wiadomo, że jeżeli mamy kolejkę po pracę, w której stoi 10 ludzi, a potrzebnych jest tylko 5, najpierw biorą tych z językiem. Co do dodatkowych umiejętności, to chyba już tylko magisterka z architektury i znakomita znajomość języka pozwoli wyjść poza 6 funtów na godzinę. Bez tego będą tylko prace lżejsze lub cięższe jednak tak samo płatne.
Praca.pl - Na jaką pracę można liczyć na początku?
Michał Banachiewicz - Ktoś, kto czuje się pewnie, może próbować jako kelner czy barman, jednak ostrzegam, że tutaj pracodawcy są dla nich wymagający. Poza tym zawsze można iść do agencji pracy, która da 3-dniowa fuchę np. jako ochroniarz lub sprzątacz. Wrócę jeszcze na moment do terminu przyjazdu - ostrzegam, że po Świętach Bożego Narodzenia ludzie nie posiadający stałej pracy przeżywają tu prawdziwy koszmar. Mało się kupuje, mało się zamawia jakichkolwiek usług co oznacza, że nikt nie kupuje telewizora, nikomu chwilowo nie przeszkadzają brudne okna, a wiec jest mniej kartonów do wyrzucenia, mniej palet do rozładowania i mniej szyb do umycia - słowem mniej pracy dla Polaków. Między grudniem, a lutym lepiej tu nie przyjeżdżać.
Już za tydzień w portalu praca.pl szukajcie kolejnej porcji wskazówek Michała Banachiewicza prosto z Belfastu.
11.09.2007