Rozmowa z Tomaszem Jamrożym ze Stowarzyszenia Higienistów Polskich.
Praca.pl - Słowo higienista, w przeciwieństwie do higienistki to termin raczej nieznany. Czym Pan się zajmuje?
Tomasz Jamroży - Pracuję jako tzw. behapowiec w firmie związanej z górnictwem. Zajmuję się higieną, która w przeciwieństwie do bezpieczeństwa zwykle w naszych firmach i zakładach pracy szwankuje. Jak jest ważna dowiadujemy się dopiero po przepracowaniu kilku, kilkunastu lat, kiedy zaczynają się problemy zdrowotne, a potem podania np. o renty. Zaniedbania w higienie pracy obciążają w efekcie cały budżet kraju. Ja staram się, by takich przypadków było jak najmniej. Co do samego słowa, to higienista nie jest jeszcze zawodem w Polsce popularnym, ale patrząc na wzorce zachodnie niedługo pewnie będzie. Przykładowo w USA higieniści pracy stanowią potężną grupę zawodową i zarabiają porównywalnie z dobrymi lekarzami. W Polsce póki co pojawiamy się w fabrykach i kopalniach oraz szkołach (dbając o zdrowie nauczycieli), ale myślę, że o współpracy z nami zaczną myśleć także mniejsze zakłady pracy.
Praca.pl - Skoro ten zawód jest mało popularny, to gdzie się go nauczyć?
Tomasz Jamroży - Ja ukończyłem studia podyplomowe na Politechnice Śląskiej, poświęcone właśnie bhp. Na nich duży nacisk był z kolei postawiony na higienę. Poza tym nowe prawo geologiczne i górnicze daje możliwość specjalizowania się w higienie.
Praca.pl - Kto ocenia taką wiedzę?
Tomasz Jamroży - Okręgowe Urzędy Górnicze.
Praca.pl - Co wchodzi w zakres Pana obowiązków?
Tomasz Jamroży - Zajmuję się czynnikami szkodliwymi i uciążliwymi w środowisku pracy i kontaktem z laboratoriami zajmującymi się badaniem w tym zakresie. Podejmuję określone działania profilaktyczne tak, by zapewnić zespołowi ochronę zdrowotną w czasie pracy. Dodam tylko, że np. w Niemczech górnicy mają zliczane wszystkie dniówki, w których pracują w szkodliwych warunkach. To przydaje się przy negocjowaniu świadczeń socjalnych i społecznych. W Polsce nikt o tym nie myśli.
Praca.pl - Czy uważa Pan, że ten zawód ma przyszłość?
Tomasz Jamroży - Jak najbardziej. Patrząc na rządowe przymiarki do zmian w systemie ubezpieczeniowym coraz ważniejsze staje się ograniczenie ilości świadczeń, czyli unikanie kosztów związanych z chorobami zawodowymi, przynajmniej tam, gdzie jest to możliwe. Tutaj higieniści mają duże pole do popisu.
04.06.2008