Czarna lista Platformy Obywatelskiej, pomoc Holendrów dla polskich emigrantów i rodzina ważniejsza niż praca. To wydarzenia, które odnotowała ostatnio prasa.
W "Życiu Warszawy" czytamy o czarnej liście Platformy Obywatelskiej, która zapowiada opublikowanie spisu instytucji publicznych, które mimo obowiązku nie zatrudniają niepełnosprawnych. Co roku płacą za to milionowe kary. Według przepisów, niepełnosprawni powinni stanowić pięć proc. zatrudnionych w każdej instytucji publicznej, która ma więcej niż 25 pracowników. Od 1 stycznia odsetek ten wzrośnie do sześciu proc. Jeśli wymóg nie jest spełniony, trzeba płacić kary na rzecz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Rocznie do PFRON wpływa z tego tytuły 200 mln zł. Już dziś wiadomo, że na czele listy znajdzie się Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który teraz płaci 27 mln zł kary rocznie.
Holenderskie gminy próbują wspólnymi siłami poradzić sobie z problemami polskiej imigracji zarobkowej - pisze "Gazeta Wyborcza". Według Holendrów Polacy piją, źle parkują, imprezują nocami, nie mówią po niderlandzku. Lokalne władze chcą temu zaradzić i wspólnie planują strategię zmian. Holenderska prasa okrzyknęła tę oddolną inicjatywę "Polen Top". Uczestnicy chcą spisać listę wyzwań związanych z nową imigracją i zaapelować do rządu o pomoc w sprawie szkół dla Polaków, mieszkań, kursów języka. Jednym z inicjatorów "Polen Top" jest lewicowy radny pochodzenia tureckiego Hamit Karakus. W polskiej społeczności zasłynął zgłoszoną niedawno propozycją, by zakazać Polakom osiedlania się w "kłopotliwych" dzielnicach Rotterdamu.
Unijny urząd statystyczny Eurostat donosi z kolei, że połowa Polek, które nie pracują zawodowo, tłumaczy to obowiązkami rodzinnymi. W grupie wiekowej 25-54 lata nie pracuje co czwarta Polka (24,6 proc.). Połowa z nich (12 proc. kobiet w tej grupie wiekowej) twierdzi, że powodem są okoliczności życiowe związane z rodziną: ciąża, wychowywanie dzieci albo opieka nad starszymi krewnymi. Okazuje się, że Polska ma jeden z najwyższych na północy Europy odsetek kobiet, które nie są aktywne na rynku pracy. W grupie obejmującej kobiety w wieku 15-64 lata wynosi on nieco ponad 43 proc. Średnia unijna to 37 procent. Dla porównania: w krajach nordyckich tylko 23-25 procent nie pracuje zawodowo, a w Niemczech i Francji odpowiednio 30-35 procent. Rekord należy do Islandii (poza UE), gdzie nie pracuje jedynie 16,6 procent kobiet. Okazuje się, że w naszym kraju rodzina może wygrać z pracą.
13.12.2007