Kolejne ciosy w urzędników, parafia, w której łatwiej znaleźć pracę i szkoły firmowe - o tym czytaliśmy w ostatnim tygodniu listopada.
Platforma Obywatelska zaczyna realizować swoje przedwyborcze obietnice i radykalnie zmniejszać administrację państwową - pisze "Polska". - Pod nóż mają iść całe ministerialne departamenty oraz biura, agencje i instytuty. Prace koordynuje Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera. Jest już gotowy projekt rozporządzenia o likwidacji stanowisk czterech pełnomocników premiera: ds. promocji alternatywnych źródeł energii, ds. narodowego programu stypendialnego, ds. kształtowania ustroju rolnego oraz ds. samorządu terytorialnego. Trwają prace nad nową ustawą o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, która przemieni ten 146-osobowy urząd w kilkuosobowy komitet doradczy, a przesądzone wydają się też losy Polskiej Organizacji Turystycznej oraz Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich. Jeśli wszystkie plany nowego rządu wejdą w życie, pracę może stracić nawet kilka tysięcy urzędników.
W "Gazecie Wyborczej" czytamy o parafii św. Anny w Białymstoku, w której łatwiej o pomoc dla bezrobotnych. Wszystko dzięki bezpłatnym poradom fachowców z dziedziny doradztwa personalnego. - To specjalistyczna firma, która profesjonalnie przeprowadza rekrutację i selekcję pracowników, używając do tego nowoczesnych metod, między innymi testów psychologicznych - zachwala Gazecie Wyborczej pomysł ksiądz Zdzisław Karabowicz, rzecznik prasowy białostockiej kurii. Firma doradcza udziela informacji na temat metod szukania pracy, poprawnego pisania CV, listów motywacyjnych, najczęściej zadawanych pytań podczas rozmowy kwalifikacyjnej i autoprezentacji.
Prywatne firmy postanowiły same sobie wykształcić pracowników: dają szkołom kadrę, organizują praktyki, fundują uczniom stypendia i gwarantują zatrudnienie. - Przez kulejące szkolnictwo nie mamy fachowców - tłumaczą. Takie wieści przynosi z kolei dziennik "Metro", który pokazuje przykłady z Pomorza.
- Cztery lata temu w naszym mieście była jedna klasa ucząca spawaczy stoczniowych, a nam brakowało rąk do pracy - opowiada Jakub Kraszewski, dyrektor biura obsługi personalnej Stoczni Gdyńskiej. - Dziś w dziewięciu klasach kształci się ok. 250 osób - dodaje. Stało się tak, bo stocznia nawiązała współpracę
z pobliskim zespołem szkół zawodowych. Organizowała praktyki, wysyłała własnych pracowników, by uczyli młodzież, i egzaminowała ją. W samej Gdyni urząd miasta podpisał umowę jeszcze z trzema przedsiębiorstwami. Firmy szkolą m.in. krawców i stolarzy, a także specjalistów obróbki materiałów.
Uczniowie, którzy pomyślnie ukończą praktyki, mają zagwarantowane zatrudnienie. - Oprócz tego szkoły na własną rękę kontaktują się z różnymi firmami - mówi "Metru" Irena Hedrych z miejskiego wydziału edukacji. - Mamy już dane o blisko setce przedsiębiorstw, które angażują się w pomoc przy kształceniu zawodowym. Podobne inicjatywy mają miejsce także w innych miastach m.in. Warszawie.
Na koniec dobra informacja dla informatyków. Być może część z nich nie będzie musiała dobrze płatnej pracy szukać za granicą, bowiem plan otwarcia w Polsce zakładu produkcyjnego i centrum realizacji zamówień ma firma Lenovo. Zakład miałby powstać w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Działanie nowej fabryki będzie obejmowało montaż i konfigurowanie komputerów oraz dystrybucję i logistykę na rynki Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki.
30.11.2007