Czy emerytury będą wyższe o 5 proc? Czy Niemcy otworzą rynek pracy dla Polaków? W jakich zawodach zatrudniane są kobiety? Te pytania pojawiły się w mediach oraz na stronach portalu praca.pl w poprzednich tygodniach. Dzisiaj już znamy na nie odpowiedzi.
Na początek - dobre wiadomości dla emerytów i rencistów. Rząd chce wprowadzić coroczną waloryzację emerytur i rent. Jak informuje Gazeta Prawna, na najbliższym posiedzeniu Sejmu propozycja ta zostanie rozpatrzona. Jeżeli Sejm przychyli się do projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach, średnia emerytura z ZUS wzrośnie o 70zł. Podwyżka dotyczyłaby nie tylko obecnych emerytów i rencistów, ale także tych, którzy pobierają zaświadczenia i zasiłki przedemerytalne, renty socjalne oraz otrzymujących świadczenia z ZUS (ogólnie ok. 19,5 mln Polaków). Projekt zakłada, że od 2008 roku, co roku ( 1 marca) następowałaby waloryzacja emerytur i rent o wskaźnik inflacji lub o średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług. Tym samy, rząd proponuje, by uchylić ustawę, która przewiduje wypłatę jednorazowych zapomóg dla najuboższych emerytów i rencistów. Aktualnie przeciętna emerytura ZUS wynosi 1337,64zł. Jeżeli ustawa zostałaby wprowadzona w życie, oznacza to, że konta emerytów co miesiąc zasilą się o dodatkową kwotę 68,22zł brutto. No właśnie, konta emerytów… Jak napisał wtorkowy Fakt, nowy prezes ZUS – Paweł Wypych chce wprowadzić rozporządzenie, na mocy którego tylko emeryci z kontem bankowym dostaną emerytury. Co oznacza to w praktyce? Do tej pory emeryci mieli wybór: albo pieniądze będą im dostarczane przez listonosza albo przez konto bankowe. Według Faktu połowa emerytów wybiera pierwszą opcję. Zwykle jest to podyktowane brakiem oddziału banku czy bankomatu w miejscu zamieszkania (bądź jest on oddalony o parę kilometrów). Jednak zanim ustawa taka miałaby wejść w życie, musi być uchwalona przez Sejm. Do tego jeszcze daleka droga…
Jakby nie było dość złych informacji Rzeczpospolita donosi, że jesteśmy narodem zawodowo biernym. Prawie połowa dorosłych, zdolnych do pracy Polaków nie chce jej podjąć. Jak wylicza dziennik na 1000 pracujących Polaków przypada 1120 niepracujących. Dla porównania: pół roku temu na 1000 pracujących przypadało 1105 niepracujących, zatem zdecydowana większość Polaków zwalnia się z pracy niż się zatrudnia. Obecnie pracuje nas 14,8 mln. Niepracujących i bezrobotnych jest 14,7 mln. Z reguły są to emeryci i renciści, osoby niepełnosprawne, a także ci, którzy wybrali inną drogę życiową np. prowadząc dom. Jest również spora grupa „bezrobotnych z wyboru”, którzy zniechęceni doświadczeniami po poprzedniej pracy, nie chcą szukać nowej lub pracują na czarno. Jak donosi poniedziałkowa Gazeta Prawna, gdyby do produktu krajowego brutto wliczyć dochody ludzi zatrudnionych „na czarno”, zwiększyłby się on o 150 mld zł. Według statystyk co dziesiąty Polak pracuje nielegalnie, co daje 14 proc. polskiego PKB. Z czego to wynika? Zdaniem Macieja Krzaka (wypowiedź dla Gazety Prawnej) przyczyn należy doszukiwać się w omijaniu płacenia podatków, zarówno przez pracowników jak i pracodawców. Takie działanie podlega odpowiedzialności karnej, a także może zostać ukarane grzywną w wysokości od 1 000zł do 30 000zł.
Era, w której rynek pracy dzielił się na zawody typowo męskie i typowo kobiece już dawno minęła. Dzisiaj widok kobiety - budowlańca, spawacza czy kierowcy ciężarówki dziwi tylko nielicznych. Jak czytamy w Metrze, kobiety coraz częściej przyjmowane są do pracy w tzw. męskich zawodach. Sytuacja na rynku zmienia się z dnia na dzień, czego powodem jest masowa emigracja Polaków za granicę. Pracodawcom brakuje pracowników, mają wolne etaty, a… kobiety chcą pracować! Zwiększył się również pakiet ofert pracy dla kobiet i zmieniły zasady w firmach, gdzie płeć piękna przyjmowana jest na stanowiska stereotypowo przeznaczone dla mężczyzn. Kobietom przydziela się trochę lżejsze zadania, ale płaci podobnie, jak mężczyznom. Jednak taka sytuacja nie ma racji bytu na dłuższą metę. Jak mówi Michał Boni, były minister pracy (cytowany przez Metro) „Trudno sobie wyobrazić, że kobieta będzie przez 30 lat pracowała jako spawacz czy tynkarz. Ten trend może się jednak utrzymać w transporcie. Ale to dobrze, że ruszyły akcje zachęcające kobiety do pracy. W Polsce ich aktywność zawodowa jest jedną z najniższych w Europie” – dodaje.
Na zakończenie dobra informacja. Dotyczy ona otwarcia rynku niemieckiego dla Polaków. Według Informacyjnej Agencji Radiowej, Niemcy rozważają zniesienie ograniczeń na swoim rynku pracy przed rokiem 2009. Największe szanse na zatrudnienie u naszych zachodnich sąsiadów mieliby inżynierowie w branżach, w których niemiecka gospodarka odczuwa największe niedobory. Jednak, jak zaznaczył Kurt Beck, priorytetem jest stworzenie przez rząd warunków pracy dla niemieckich absolwentów szkół wyższych.
24.08.2007