Mimo politycznych zawirowań, miniony tydzień obfitował w wiele dobrych wiadomości na rynku pracy. Jakich? Przeczytajcie sami.
Na początku dwie dobre wiadomości z „Gazety Prawnej”, w której czytamy, że w Polsce pracuje już ponad 15,15 mln osób podczas, gdy jeszcze dwa lata temu było 13,95 mln zatrudnionych. To najlepszy wynik od 1998 roku, kiedy pracowało 15,60 mln osób. Statystyki pochodzą z najnowszych publikacji GUS. Druga informacja dotyczy księgowych, którzy bez konieczności zdania specjalnego egzaminu będą mogli zacząć wykonywać swój zawód (uzyskać certyfikat) jeszcze do końca 2009 roku. Do tego czasu do uzyskania uprawnień wystarczy praktyka i wykształcenie. Planowane zmiany w przepisach miały obowiązywać już od stycznia, ale to mało prawdopodobne, bo musi je przyjąć sejm (w tym wypadku po wyborach), a ten raczej nie zdąży. Póki co, obowiązują więc przepisy przejściowe, które umożliwiają rozpoczęcie kariery w księgowości bez egzaminu.
Żeby tego było mało, Rada Ministrów zadecydowała, iż w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie w Polsce wzrośnie do 1126 zł brutto, czyli o 190 zł (20,3 proc.) – podało Centrum Informacyjne Rządu. Będzie stanowić ono ok. 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Spowoduje to wydatki z budżetu państwa w wysokości ok. 23 mln zł w 2008 r. i ok. 151,6 mln zł w 2009 r. Obecnie płaca minimalna to około 35 proc. średniego wynagrodzenia.
„Gazeta Wyborcza” pisze z kolei o wielkim powrocie górnictwa. Już nie tylko spółki węglowe, ale i prywatne firmy biją się o absolwentów szkół górniczych. Oferują młodym ludziom stuprocentową gwarancję zatrudnienia i wyższe niż w kopalniach zarobki – czytamy w dzienniku. „Gazeta Wyborcza” podaje przykłady uczniów Technikum Górniczego z Jastrzębia Zdroju, którego absolwenci ze znalezieniem zatrudnienia nie mają żadnych problemów. Mogą pracować nie tylko na kopalni, ale także w innych firmach przemysłu węglowego np. Rybnickim Zakładzie Robót Górniczych.
Na koniec kilka porad z magazynu „Praca i zdrowie”, który radzi jak uporać się z pourlopowym stresem. Nie przychodź do pracy prosto z urlopu. Weź dodatkowy wolny dzień lub wróć z wakacji w sobotę. Zamiast rzucać się od razu w wir obowiązków, warto przez chwilę pogadać z kolegami o ostatnich wydarzeniach w firmie, wymienić wrażenia z wakacji, a później na spokojnie sprawdzić pocztę i uporządkować sprawy od najważniejszych do mniej istotnych. Zaplanuj weekendowy wypad za miasto. I pamiętaj: Człowiek potrzebuje 3-4 dni, żeby na dobre wrócić do rzeczywistości pracy – to tylko część informacji dla tych, którzy właśnie kończą wypoczynek.
No to do pracy!
13.09.2007