Polacy wracają z Wielkiej Brytanii - taką sensacyjną wiadomość przyniósł miniony tydzień. Niektórzy po drodze "zahaczą" o Danię, a Ci którzy zostaną, by znaleźć dobrą pracę muszą skończyć studia, albo znaleźć dobry fach (najlepiej z wykształceniem technicznym).
Koniec boomu na pracę na Wyspach Brytyjskich - czytamy w ,,Metrze". Nawet 40-50 tys. osób może w najbliższym czasie wrócić do Polski z Anglii, Szkocji czy Irlandii. Powodów takiej sytuacji jest kilka. Po pierwsze część z naszych rodaków uzbierała już na kontach wystarczającą liczbę pieniędzy, by prowadzić ustabilizowane życie w kraju. Wpłynęły na to również otwarte rynki pracy innych państw Unii Europejskiej np. Danii, no i polepszająca się sytuacja na rodzimym rynku pracy.Opinie "Metra" potwierdza Adam z Leszna, który w ,,Pracy i nauce za granicą" opowiada o swojej przygodzie z Danią, gdzie pracował w firmie kolporterskiej (roznosił gazety). Po dobrym rozpoznaniu terenu, którym mu przydzielono, mógł tam zarobić nawet równowartość 10 tys. zł. Mimo większych trudności ze znalezieniem pracy i wyższych cen, np. za wynajem mieszkania, Adam zdecydowanie polecił Czytelnikom Danię, jako lepsze od Wielkiej Brytanii miejsce do życia.
,,Dziennik" zajął się najnowszym raportem CBOS przygotowanym na zlecenie Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych ,,Lewiatan". Wynika z niego m.in., że średnio ,,na rękę" dostajemy 1587 zł,
a dochody mężczyzn są w Polsce średnio o 350 zł wyższe niż kobiet. Najciekawsze wydaje się jednak porównanie płacy ze względu na wykształcenie. Co prawda najwięcej zarabia magister, ale już licencjat mniej niż technik. Podobnie osoba, która nie ukończyła liceum, jest gorzej wynagradzana niż absolwent jedynie podstawówki. Specjaliści ,,Dziennika" tłumaczą to brakiem dostosowania programu ogólniaków i studiów licencjackich do wymogów rynku pracy, na którym liczy się konkretny fach, a nie ogólne wykształcenie.
Dobre wieści dla osób niepełnosprawnych przynosi "Gazeta Wyborcza", w której czytamy, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma zamiar zwiększyć ich zatrudnienie w swoich placówkach. Ustawowy wymóg wobec instytucji wynosi w tym przypadku 6 proc., a w ZUS-ie odsetek pracowników niepełnosprawnych wynosi zaledwie 1,3 proc. Z tego powodu zakład musi przekazywać rocznie 27 mln zł do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
27.09.2007