W ostatnich dniach prasa przyniosła garść świeżych informacji ze Szwecji. W naszym kraju, prócz ciągłego problemu z fachowcami budowlanymi, pojawił się kłopot ze znalezieniem wykwalifikowanych asystentów i asystentek.
Zaczynamy od ,,Pracy i nauki za granicą", który radzi wszystkim wyjeżdżającym do sezonowej pracy w Szwecji. Jako, że trwa tam jeszcze zbiór owoców leśnych, dobrze wiedzieć, iż przyjeżdżając do Skandynawii trzeba mieć dobry samochód - jakość niektórych dróg - szczególnie leśnych - pozostawia w tym kraju wiele do życzenia. Trzeba wziąć także pod uwagę, iż praktycznie nigdzie nie kupi się gazu do samochodu. Warto zaopatrzyć się w dokładne mapy, nawigację GPS, a także jedzenie, ponieważ w Szwecji jest ono naprawdę drogie. I jeszcze jedna, istotna informacja. Na północy Szwecji odległość między jedną a drugą wioską czy miasteczkiem sięga czasem nawet kilkudziesięciu kilometrów.
W tym samym numerze ,,Pracy i nauki za granicą" dowiadujemy się, że polski guru kulinarny - Robert Makłowicz - również jeździł do pracy na saksy. - W niemieckiej przetwórni owoców, wrzucałem czereśnie i wiśnie do maszyny, która je drylowała - zwierza się gazecie. Prócz tego, Makłowicz budował wielokondygnacyjny parking przy londyńskim centrum handlowym, pracował jako "operator" miotły i operator wózka widłowego.
W ,,Gazecie Wyborczej" czytamy o ciągłym popycie na budowlańców. Okazuje się, że w co czwartej z firm tej branży na oferowane stanowisko nie zgłosił się żaden kandydat! Gazeta posiłkuje się przykładami z Łodzi, w której jest ponad pięć tysięcy wakatów. Trzy czwarte miejscowych ogłoszeń o pracę dotyczy fachowców, a niemal co drugi pracodawca przyjmuje pracownika na budowę, nie stawiając mu żadnych wymagań.
Coraz częściej poszukiwani są także profesjonalni asystenci i asystentki - donosi ,,Metro". - W pierwszym
półroczu 2007 roku aż 38 proc. wszystkich ofert pracy sektora biurowego było skierowanych właśnie do nich. Dla porównania referenci i szeregowi pracownicy biurowi stanowili około 27 proc. ogłoszeń, jeszcze mniej ofert czekało na recepcjonistki i telefonistki. Przy zwiększającej się liczbie stanowisk sekretarki i asystentki mają wyższe pensje. Aktualnie ich średnia pensja wynosi 3600 zł brutto. Okazuje się, że w tej (z pozoru sfeminizowanej) branży coraz częściej odnajdują się Panowie. - Można ich zwykle spotkać w kancelariach prawniczych - mówi ,,Gazecie Wyborczej" Maria Falkiewicz, doradca personalny w firmie DMM-Plastic.
20.11.2007