W ciągu najbliższych kilkunastu lat nie będzie potrzeby zatrudniania kasjerów, bibliotekarzy i... śmieciarzy. Za to na rynku pojawią się oferty pracy dla pilotów kosmicznych, nano-lekarzy i policjantów klimatycznych.
Grupa naukowców brytyjskich specjalizujących się w badaniach futurologicznych przeprowadziła na zlecenie swego rządu badania symulacyjne na temat zawodów, które pojawią się na rynku pracy w nie tak znowu odległej przyszłości, bo w perspektywie 2030 roku. Jakie profesje znikną, bo przestaną być potrzebne, a na jakie nowe specjalności – wynikające z szalonego rozwoju technologii w ciągu najbliższych kilkunastu lat – pojawi się zapotrzebowanie?
Z raportu futurologów wynika, że przestaną być potrzebni kasjerzy. To wydaje się oczywiste, bo już dziś większość transakcji odbywa się bezgotówkowo, a pieniądz papierowy jest wypierany przez pieniądz elektroniczny. Wynalazek zautomatyzowanych, samoczynnych aut wyeliminuje z rynku zawód kierowcy. Zawód bibliotekarz stanie się jedynie ekskluzywną funkcją strażnika muzealnych zbiorów książek, bowiem papierowe wydawnictwa zostaną wyparte przez e-booki. Rozwój technologii połozy kres nawet tak nisko kwalifikowanym zajęciom jak praca śmieciarza – gros recyklingu odpadków będzie się dokonywało już w tzw. inteligentnych domach, więc nie będzie problemu zbiórki i składowania śmieci.
Ale to nie wszystko: brytyjscy futurolodzy wieszczą także zmierzch zawodu... aktora. Przewidują, że widzowie przyszłości nad profesjonalne produkcje filmowe i telewizyjne przedkładać będą gry i wirtualne zabawy, w których sami będą mogli się wcielać w dowolnych bohaterów. Z podobnych technologicznych przyczyn zaniknie zawód fotografa, gdyż dowolne zdjęcie będzie mógł sobie zrobić każdy przy pomocy coraz doskonalszych, wielofunkcyjnych aparatów.
A jakie nowe zajęcia – zdaniem brytyjskich uczonych – trzeba będzie wpisać na listę zawodów? To np. pilot kosmiczny – z zastrzeżeniem, że eksploracja przestrzeni pozaziemskiej rzeczywiście nabierze przyspieszenia i że rozwinie się turystyka kosmiczna. Inna nowa profesja to „rolnik upraw pionowych” – jeśli ludzkość będzie naprawdę chciała zlikwidować problem globalnego głodu i przejdzie na nowe technologie agrarne, w których rośliny jadalne będzie można hodować w specjalnych piętrowych farmach, bez powiązania z glebą.
Kolejna nowość to „inżynier części ciała”. Taka specjalizacja bez wątpienia ma perspektywy – już dziś zresztą projektuje się i wytwarza coraz doskonalsze protezy, zwłaszcza dla sportowców. Komputeryzacja i robotyzacja w medycynie stworzy szansę na zastępowanie chorych, niewydolnych organów sztucznymi częściami ciała, wykonywanymi na miarę konkretnych pacjentów. Z kolei możliwość leczenia różnych schorzeń (np. raka) na poziomie komórkowym zmieni zasadniczo zakres chirurgii i otworzy drogę do nowej specjalizacji: „nano-lekarza”.
Ponieważ przewidywane zmiany są rzeczywiście rewolucyjne, futurolodzy widzą potrzebę ich kontroli. Dlatego zapewne przewidują pracę dla „etyka nowych technologii”, a także dla... „policjanta klimatycznego”. Byłby on gwarantem przestrzegania prawa ekologicznego, o ile oczywiście do tego czasu ludzkość zdecyduje się na realną ochronę środowiska naturalnego i klimatu Ziemi. A dla zapewnienia potrzebnej pomocy użytkownikom wszechobecnego internetu brytyjscy futurolodzy widzą potrzebę zatrudnienia za kilkanaście lat specjalnych „pracowników socjalnych sieci”.
Ile prawdy, a ile czystej „futurystyki” jest w przytaczanym raporcie? Przekonamy się już za 17 lat.