Jakiś czas temu portal Praca.pl pytał swoich użytkowników jakie są znane zawody, które wydawały się archaiczne, a jednak wracają na rynek pracy. Wśród wymienionych znalazły się m.in. perukarz, introligator, redaktor książkowy czy golibroda/barber. Portal Praca.pl postanowił przyjrzeć się bliżej równie nietypowemu zawodowi, a w zasadzie połączeniu kilku w jednym tj. kowala, snycerza, stolarza, malarza, rzeźbiarza. Swordmaker, bo o nim mowa podbija rynek nietypowych zawodów.
Od zabaw, poprzez fascynację filmami w wieku dziecięcym po zainteresowanie epoką średniowiecza i zachwyt mieczami. Zainteresowanie, które przerodziło się w dość nietypową pasję i pracę zarazem. Maciej Kopciuch w swoim życiu zawodowym zajmuje się … mieczami, tzn. tworzy niezwykłe narzędzia na zamówienie pasjonatów z całego świata. Portal Praca.pl postanowił zapytać Pana Macieja o kilka kwestii związanych z planowaniem swojej kariery.
Zainteresowanie bronią średniowieczną nie jest powszechne. Jak długo to trwa?
Muszę wyznać, iż moje zainteresowanie średniowieczem, etosem rycerskim, zabytkami oraz mieczami sięga lat wczesnego dzieciństwa. Szczególnie zainteresował mnie okres pomiędzy znaczącymi dla Polski datami 966 oraz 1410, w którym Średniowiecze przeżywało rozkwit. Średniowieczna broń jest o tyle ciekawa, iż wykorzystuje zarówno ludzki potencjał jak i osiągnięcia technologiczne epoki.
Czy od razu było wiadomo, że to jest właśnie „to”, czym chce się Pan zająć?
Można powiedzieć, że nie od razu wiedziałem, że zajmę się właśnie wytwarzaniem mieczy, lecz odkąd pamiętam odczuwałem z tymi przedmiotami silny związek. Zacząłem więc planować to, czym tak naprawdę chciałbym się zająć i tak układać sprawy życiowe, aby stało się to możliwe.
Czy moment decyzji poprzedzony był przygotowaniem?
Oczywiście. Tym poprzedzającym etapem było nabycie odpowiedniej wiedzy, czego uwieńczeniem było powstanie strony www.mieczesredniowieczne.pl. Pisałem tam przez lata artykuły, gromadziłem informacje, zdjęcia oraz przedstawiałem publikacje osób z całego świata. Dzięki temu nabrałem pewności, że to jest właściwa droga, że ma to sens, gdyż zainteresowanie było (i jest) ogromne. Strona spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem, zarówno wśród wszystkich pasjonatów historii, bronioznawstwa, ale także wśród współczesnych rekonstruktorów historycznych, kolekcjonerów, ludzi związanych z DESW (Dawne Europejskie Sztuki Walki).
Ile czasu minęło od momentu, w którym zainteresował się Pan tematyką, do momentu wypłynięcia na rynek pracy?
Myślę, że kilka lat poważnej pracy z głębokim zaangażowaniem i poświęceniem mnóstwa czasu. Odbywało się to małymi krokami, można powiedzieć według pewnego planu. Nie jest realne, aby od razu zainwestować we w pełni wyposażony warsztat i posiąść wiedzę popartą doświadczeniem. Obie rzeczy są niezbędne do wytwarzania mieczy. Poza tym, przez cały czas motywowało mnie przeświadczenie, że będę robił to, co chcę i miał styczność z tym, co lubię.
Działalność, którą Pan podjął, jest wyzwaniem już na etapie tworzenia. Dlaczego?
Miecznictwo to działalność, która obejmuje tak naprawdę wiele dziedzin: nie tylko kowalstwo, lecz również snycerstwo, stolarstwo, praca ze skórami, projektowanie oraz wszelkie dziedziny artystyczne, jak malarstwo, rzeźba, grawerowanie, patynowanie, etc. To wszystko trzeba poznać, przede wszystkim bardzo chcieć, poznać technologię oraz stylistykę wyrobów, które chce się wytwarzać. Zajmuje to czas na przygotowanie się, przestudiowanie. Tak samo jak nauka innych zawodów, jest to z pewnością czas liczony w latach, a kolejne lata pracy, to nabywanie doświadczenia i nowych umiejętności.
Czyli cierpliwość i zbieranie doświadczenia jest miarą sukcesu?
W dawnym rzemiośle człowiek uczy się praktycznie całe życie, ale na tym polega atrakcyjność takiej pracy. Doświadczenie przynosi wymierne korzyści, a tego nie da się kupić. Trzeba je nabywać codziennie. Miałem to szczęście, że napotkałem kilka osób które kiedyś podzieliły się ze mną częścią wiedzy, tej potrzebnej na samym początku. Wynikało to stąd, że zobaczyli nie tylko potencjał, lecz to, z jakim zaangażowaniem podchodzę do tematu. Byli to rzemieślnicy z Australii, Szwecji, Słowacji, Polski. Z czasem staliśmy się przyjaciółmi, w gronie których dzielimy się wiedzą i doświadczeniem.
Co jeszcze jest ważne?
Taki zdrowy upór, determinacja i po prostu zwykła, ludzka uprzejmość mogą zdziałać cuda. Dziś otrzymuję wiadomości od innych rzemieślników, czy początkujących z podobnymi pytaniami, jakie ja zadawałem lata temu moim obecnym kolegom. Staram się udzielać rad, odpowiadać w taki sposób, jak sam zostałem potraktowany: z życzliwością, zaangażowaniem, chęcią pomocy i nigdy nie robić z rzemiosła tajemnicy zawodowej.
Dlaczego ludzie wybierają takie zawody?
Moim zdaniem to jest podążanie drogą, która jest dla danej osoby naturalna i w pewnym momencie życia zdajemy sobie z tego sprawę. Rzecz jasna, nie zawsze jest to łatwe, a często niemal niemożliwe, nawet jeśli dokładnie wiemy, co nas interesuje i co chcemy robić.
Co to daje?
Można powiedzieć, że daje to szczęście, poczucie spełnienia. Dodatkowo oczywiście korzyści wymierne, po prostu jest to praca, dzięki której można się rozwijać. Aby jednak było to możliwe, wymagana jest rzetelność i profesjonalizm. Obie te cechy pozwalają wyrobić sobie opinię klientów, która potem sama zaczyna pracować na korzyść – lub na niekorzyść i to zależy tylko, i wyłącznie od nas samych. Wybranie zawodu miecznika w XXI wieku niesie za sobą pewne ryzyko, wymaga wiary we własne możliwości oraz prawdziwej pasji.
Jest to wymagająca czasu profesja. Jak to pogodzić z życiem prywatnym?
Na początku było trudno pogodzić różne sprawy, także te rodzinne, organizacyjne. Wsparcie rodziny, przyjaciół, jest bardzo ważnym czynnikiem, który może wzmocnić motywację, a którego brak może ją zrujnować. Właściwe podejście jest także szeregiem niełatwych kompromisów. Kolejnym powodem, może nawet tym pierwszorzędnym jest po prostu „potrzeba”. Dlatego rzemiosło jest tak bliskie sztukom pięknym, ponieważ wynika z wewnętrznej potrzeby twórczej.
Jaki jest złoty środek?
Dobrze jest, gdy w umyśle artysty rodzi się pytanie Dlaczego ja to robię?, zamiast Ile za to dostanę? Osoby, które wybierają taki zawód, a ich celem jest po prostu komercja, nie nadadzą stylu własnej pracy, lecz raczej będą skupiać się na kopiowaniu innych rzemieślników, tych wysoko notowanych. To jest droga, która prowadzi donikąd. Dla mnie jedynym wzorem są źródła historyczne, piszę na ten temat artykuły, analizuję zabytki, tworzę rekonstrukcje i to jest właściwa droga. Jak każdy artysta także i rzemieślnik-miecznik będzie się starał, znaleźć swój niepowtarzalny styl, który jednak bazuje na odtwarzaniu dawnego uzbrojenia wg oryginalnych wzorów. Moja rada brzmi: Nie kopiujcie innych twórców, lecz raczej niechaj inni kopiują Was. Jest to też swego rodzaju satysfakcja, na którą trzeba sobie długo zapracować.
Jak rynek reaguje na osoby z tak wyjątkową pasją?
Jeśli chodzi o rynek zbytu dla tego typu wyrobów, to stopniowo, w miarę nabierania doświadczenia oraz podnoszenia poziomu prac, zwiększa się ilość potencjalnych nabywców. Niezmiernie ważnym czynnikiem są tutaj opinie osób, które otrzymują gotowe wyroby. Takimi opiniami ludzie dzielą się w internecie. Potencjalni nabywcy umieją rozpoznać osobę, która zajmuje się wyrobem mieczy z pasją, wiedzą i zaangażowaniem – nie tylko jako źródło dochodu – lecz jako artysta rzemieślnik potrafiący „tchnąć duszę” w przedmiot.
Co by Pan powiedział osobom, które mają wyjątkowe pasje i chciałyby rozwinąć skrzydła?
Powiedziałbym, żeby nie rezygnowali z zainteresowań, nie bali się i podążyli własną drogą, nawet jeśli trzeba będzie pokonać wiele przeciwności – warto. Powiedziałbym także, żeby zamiast wyolbrzymiać przeszkody, skupili się na odnajdywaniu sposobów na ich pokonywanie. Najtrudniej przełamać niepewność, która jest wewnątrz nas.
Dziękujemy za te praktyczne wskazówki i rady, które każdy z nas może odnieść do siebie. Życzymy dalszych sukcesów. Zapraszamy na strony internetowe naszego bohatera - www.artofswordmaking.com i www.mieczesredniowieczne.pl oraz Swordmaker - profil na Facebooku.