Posłowie pracują nad nową ustawą antykryzysową, która ma przeciwdziałać redukcjom etatów. Jednym z proponowanych rozwiązań jest rządowe wsparcie w wypłacaniu pensji pracownikom zagrożonej firmy.
Zgodnie z założeniami rządowego projektu pracodawca po porozumieniu ze związkami zawodowymi czy pracownikami może w okresie kryzysu w firmie wprowadzić czasowy przestój lub też zmniejszyć wymiar czasu pracy. Posłowie chcą, by to państwo ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych uzupełniło obniżone w ten sposób wynagrodzenie zatrudnionych. Dodatkowym wsparciem mają być oferowane na czas przestoju dla pracowników szkolenia, za które zapłaci Fundusz Pracy.
Poselski projekt zakłada, że z rządowego wsparcia będą mogły skorzystać te przedsiębiorstwa, które wykażą się odpowiednio wysokim spadkiem obrotów: nie mniej niż 15 proc. w ciągu kolejnych 6 miesięcy w okresie roku poprzedzającego złożenie wniosku o rządowe wsparcie.
Nowa ustawa zakłada, że pracodawca korzystający ze wsparcia państwa nie będzie mógł zwolnić pracownika w trakcie pobierania dopłat do jego pensji oraz 3 miesiące po ich zakończeniu.
Zgodnie z założeniami pomysłodawców projektu ustawa będzie obowiązywała stale, jednak rozwiązania w niej umieszczone będą uruchamiane w chwili, gdy stopa bezrobocia będzie szła w górę.
Wioletta Żukowska, ekspert Pracodawców RP uważa, że proponowane zmiany mogą być realnym wsparciem dla pracodawców znajdujących się w trudnej sytuacji: „Założenia projektu przewidują, że dzięki jego realizacji zostanie uratowane ponad 60 tysięcy miejsc pracy”. Z niepokojem obserwuje jednak wolne tempo pracy nad wprowadzeniem ustawy w życie: „Szkoda, że ustawa nie została wdrożona już na początku bieżącego roku, kiedy dla wielu przedsiębiorców pomoc państwowa była niezbędna. W obecnej sytuacji firmy będą musiały czekać do jesieni, by móc skorzystać z proponowanych rozwiązań” – mówi ekspert Pracodawców RP.
Sceptyczni wobec rządowych projektów są również internauci. Przeważa wśród nich opinia, że zaproponowane rozwiązania nie przyczynią się do zmniejszenia bezrobocia, a przede wszystkim, że są wprowadzane zbyt późno w stosunku do trwającej trudnej sytuacji na rynku pracy.