Liczba studentów kierunków technicznych w Polsce ma ciągle tendencję zwyżkową – stare i nowo powstające uczelnie co rok wypuszczają z dyplomami ok. 20-30 tys. nowych inżynierów. I co ciekawe – ta wzmożona podaż nie zaspokaja w pełni popytu na wysoko wykwalifikowanych specjalistów, praktyków różnych dziedzin techniki.
Zapotrzebowanie na inżynierów rośnie najszybciej w branżach motoryzacyjnej, energetycznej, paliwowej, chemicznej, kosmetycznej, a także komunikacyjnej (głównie na kolei). Poszukiwani są specjaliści od wdrażania nowych technologii, ale też menedżerowie ds. produkcji oraz inżynierowie ochrony środowiska. Oferty pracy dla inżynierów są także za granicą – w Niemczech, w Norwegii, we Włoszech. Polscy inżynierowie, jeśli tylko chcą, mają w czym wybierać.
Jak wynika z danych zaprezentowanych niedawno przez przedstawicieli firmy BERGMAN Deutschland GmbH – na niemieckim rynku pracy działa aktywnie ponad 37 tys. inżynierów z zagranicy. W tej liczbie w roku 2012 było 1300 oficjalnie zatrudnionych (na etacie lub kontrakcie) inżynierów z Polski. Polscy inżynierowie pracują w Niemczech m.in. przy innowacyjnych projektach w przemyśle motoryzacyjnym, lotniczym. Wraz ze swoimi niemieckimi kolegami opracowują także technologie kosmiczne.
Najbardziej widoczny (i doceniany!) jest udział naszych specjalistów w pracach związanych z projektowaniem i produkcją samochodów osobowych. Wiele podziwianych konstrukcji zaliczanych do niemieckiej myśli technicznej zaistniało dzięki pracy polskich specjalistów. Przykładem tego może być projekt redukcji tarcia powietrza w samochodach marki Daimler Benz, albo dizajn luksusowych wnętrz samochodów marki BMW czy Audi. Dobrym komentarzem do roli naszych fachowców w rozwoju myśli technicznej za Odrą i Nysą jest ostatnio emitowana reklama jednego z aut z udziałem znanych piłkarzy Błaszczykowskiego, Lewandowskiego i Piszczka, gdzie pada hasło: „Niemiecka jakość prosto z Polski”.
Niemieccy pracodawcy cenią polskich inżynierów za ich rzetelną wiedzę, elastyczność i dyspozycję do pracy wielozadaniowej, a także za dobrą znajomość języka... angielskiego! Tak! Bowiem Niemcy nie słyną ze zdolności lingwistycznych, specjalistyczny język angielski nie jest ich atutem, tymczasem gros międzynarodowych projektów powstaje dziś właśnie w języku Szekspira. Choć oczywiście jest też druga strona tego językowego medalu: Polacy muszą sobie radzić z językiem niemieckim, w którym tworzona jest (albo tłumaczona) dokumentacja techniczna.
Warto zauważyć jeden z ważniejszych aspektów popularności polskich specjalistów wśród niemieckich przedsiębiorców: polscy inżynierowie mają mniejsze od tubylców wymagania finansowe. Płace na rynku osłabionym ogólnoeuropejskim kryzysem nie rosną, niemieckich inżynierów to nie zadowala. Dlatego maleje rynkowa podaż i na stanowiskach technicznych istnieją tak znaczne ilościowo wakaty. W roku 2012 było do natychmiastowego objęcia 60-70 tys. wolnych miejsc pracy dla inżynierów! Poszukiwani są głównie inżynierowie budowy maszyn, pojazdów kołowych oraz elektrotechnicy – w sumie blisko 27 tys. wakatów. Na inżynierów budowlanych oraz architektów czeka 8 tys. wolnych stanowisk.
Płaca, która nie zadowala Niemca, jest jednak atrakcyjna dla Polaka. Przykładowo inżynier-konstruktor z pięcioletnim co najmniej doświadczeniem dostanie na kontrakcie średnio 40-50 euro na godzinę. W branży motoryzacyjnej taki „kontraktowiec” zarobić może netto 8,5 tys. euro na miesiąc. Zatrudniony na etacie zarobi w skali roku od 47 tys. do nawet 65 tys. euro brutto. I może jeszcze zyska sławę równą lub większą od popularności polskich piłkarzy w niemieckich klubach. Oczywiście jeśli będzie pracował przy jakimś kolejnym technicznym wynalazku.