Psycholożka, a nie psycholog lub pani psycholog? Ministra zamiast minister / pani minister? Feminatywy w nazwach stanowisk wciąż budzą wiele kontrowersji. Czy przyzwyczaimy się kiedyś do używania żeńskich nazw zawodów?
Feminatywy – co to?
Feminatywy są to żeńskie formy nazw profesji, zawodów, stanowisk czy funkcji. W języku polskim formy żeńskie wyrazów najczęściej tworzone są poprzez końcówki -a, -ka, -ini, -yni. Stąd w przypadku feminatywów często mówi się o tzw. żeńskich końcówkach, które zdaniem niektórych powinny być powszechnie dodawane do nazw zawodów określanych jako męskie.
Zamieszanie z żeńskimi nazwami profesji trwa od lat i rodzi sporo emocji. Sprzeciw wobec feminatywów ma różne podłoże, np. poglądów dotyczących ról tradycyjnie kobiecych i męskich, chęci zachowania języka polskiego z niezmienionym kształcie.
Wiele osób wskazuje także na fakt, że neologizmy z żeńskimi końcówkami brzmią śmiesznie, nienaturalnie, potocznie, mają zabarwienie zdrobnienia lub zgrubienia – co może wpływać na odbiór osoby, która stosuje wobec siebie dany feminatyw. Ponadto część żeńskich nazw zawodów brzmi identycznie jak nazwy już funkcjonujące w języku w innym znaczeniu (np. premiera – jako kobieta na czele rządu, ale też pierwszy spektakl teatralny czy pokaz filmowy).
O ile powszechnie słyszy się określenia typu dziennikarka, stewardessa, przedszkolanka, księgowa, o tyle rzadziej kobiety wpisują do CV bądź na wizytówce nazwy profesji: analityczka, prawniczka, prezeska zarządu czy lekarka. Na tym wątpliwości się nie kończą. Czy kobieta na kierowniczym stanowisku to pani kierownik, kierowniczka, a może kierownica? Kobieta skacząca o tyczce czy w dal to pani skoczek, skoczka, skoczkini? W rządzie zasiada minister, pani minister czy ministra?
Z drugiej strony nie można ignorować faktu, że coraz więcej kobiet, szczególnie wchodzących do branż wcześniej tradycyjnie określanych jako męskie, ma poczucie, że feminatywy są potrzebne. Stanowią jeden z elementów walki z krzywdzącymi stereotypami. Bywa, że pracownice nie identyfikują się z męskimi nazwami zawodów lub profesji, jakie są im przypisywane. Z kolei dodawanie przed takim określeniem słowa pani wywołuje wrażenie, jakby miało się do czynienia z oddzielną profesją lub działalnością niszową (np. reżyser – pani reżyser), co również budzi sprzeciw wielu kobiet.
W 2012 roku Rada Języka Polskiego wydała oficjalne stanowisko w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów. Rada wskazuje na fakt, że od lat stosuje się zaimki wskazujące na płeć osoby, bez konieczności tworzenia nowych nazw zawodów. Niemniej w oświadczeniu czytamy także:
(...) jak stwierdziliśmy na początku, formy żeńskie nazw zawodów i tytułów są systemowo dopuszczalne. Jeżeli przy większości nazw zawodów i tytułów nie są one dotąd powszechnie używane, to dlatego, że budzą negatywne reakcje większości osób mówiących po polsku. To, oczywiście, można zmienić, jeśli przekona się społeczeństwo, że formy żeńskie wspomnianych nazw są potrzebne, a ich używanie będzie świadczyć o równouprawnieniu kobiet w zakresie wykonywania zawodów i piastowania funkcji.
Językowi nie da się jednak niczego narzucić, przyjęcie żadnej regulacji prawnej w tym zakresie nie spowoduje, że Polki i Polacy zaczną masowo używać form inżyniera bądź inżynierka, docentka bądź docenta, ministra bądź ministerka, maszynistka pociągu, sekretarza stanu czy jakichkolwiek innych tego rodzaju.
Feminatywy – przykłady
Niektóre feminatywy są powszechnie stosowane od lat, np. księgowa, pielęgniarka, pokojówka, kelnerka, nauczycielka, programistka, sprzątaczka,kucharka, ekspedientka, fryzjerka, dziennikarka, asystentka, recepcjonistka, makijażystka, sekretarka.
Feminatywy w ogłoszeniach o pracę – czy pracodawcy używają ich częściej?
Żeńskie nazwy stanowisk często można spotkać w ogłoszeniach dotyczących księgowości lub innych profesji zdominowanych przez kobiety. O wiele łatwiej więc natknąć się na ogłoszenie o pracę dla księgowej lub asystentki biura zarządu niż dla księgowego / asystenta biura zarządu. Warto też pamiętać, że zwyczaje i zasady pisania ogłoszenia o pracę zmieniają się. Współcześnie coraz więcej firm dba o to, by oferty uwzględniały obie nazwy lub zostały sporządzone neutralnym językiem, nie wskazującym jednoznacznie na płeć preferowanego kandydata.
Na koniec warto przypomnieć, że dyskryminacja z uwagi na płeć w miejscu pracy i w czasie rekrutacji jest niezgodna z prawem. Fakt nazwania stanowiska w ofercie formą męską (lub jak się argumentuje – neutralną) nie jest powodem, by nie miały na nie aplikować kobiety. I odwrotnie, nawet jeśli w ogłoszeniu widnieje żeńska forma nazwy profesji – np. księgowa – pracodawca nie może z góry dyskwalifikować w czasie rekrutacji mężczyzn. Wyjątkiem są oczywiście prace, w których płeć zatrudnionego jest faktycznie istotna (np. poszukiwanie aktorki do żeńskiej roli, modelki kobiecych ubrań itp.).