Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. TAK, ale? Ale właściwie, dlaczego? Co da nam spotkanie się z potencjalnym pracodawcą? A jeśli nie do końca interesuje nas ta oferta? Czy warto poświęcać czas? Często musimy stwarzać preteksty, by wyrwać się na godzinę z dotychczasowego miejsca zatrudnienia, a może to nie będzie to? Być może strach i nerwy wezmą górę i nie będziemy mogli wyksztusić z siebie ani słowa, co wtedy?
Takich i innych pytań rodzi się w naszych głowach miliony.
Rozmowa kwalifikacyjna to kolejny egzamin, przed, którym stawia nas dorosłe życie. Jak każdy sprawdzian wywołuje w nas takie uczucia jak niepokój, lęk, a czasem nawet „paraliż” , uniemożliwiający nam zaprezentowanie wszystkich swoich walorów i możliwości. A przecież nikt z nas tego nie lubi. Szczególnie wtedy, gdy zależy nam na pracy w danej firmie. Staramy się by rozmowa przebiegła gładko i bez zarzutu. Naszym celem jest wypaść w oczach rekrutera jak najlepiej, nie pozostawiając wątpliwości, że to właśnie my jesteśmy tą osobą, której szukają.
Na spotkanie w sprawie pracy staramy się dobrze przygotować. Studiujemy fachową literaturę, poradniki, „serfujemy” po internecie zasięgając maximum informacji na temat potencjalnego przyszłego pracodawcy. Wszystko po to by nie dać się zaskoczyć, by znać odpowiedź na każde zadane podczas rozmowy pytanie. Pamiętajmy, że rozmowa kwalifikacyjna jest rozmową handlową, a jej przedmiotem jesteśmy my. I to od nas zależy, czy przedstawimy produkt, tak by klient chciał go kupić.
Elegancko, a zarazem schludnie ubrani, pewnym krokiem przekraczamy próg firmy, która wciąż jest dla nas pełna zagadek i tajemnic. Do tego momentu wszystko mamy pod kontrolą. Wiemy jak mamy się zachować, o co prawdopodobnie mogą nas zapytać, znamy schemat takiej rozmowy, ale co dalej?
No właśnie, co dalej?
Wracamy do naszych codziennych obowiązków, czasem dzielimy się wrażeniami z najbliższymi i czekamy. Czekamy, aż ponownie zadzwoni telefon, a głos w słuchawce zakomunikuje nam swoją decyzję.
A tymczasem, bez względu na wynik naszej rozmowy, jest ona dla nas bardzo ważnym doświadczeniem. Nasze wrażenia, obserwacje są zapleczem, do którego zawsze możemy sięgnąć w przyszłości. Dlatego po każdej rozmowie dobrze jest zrobić sobie krótkie résumé.
Na świeżo odpowiedzmy sobie na kilka przygotowanych uprzednio pytań np.:
- Czy w zadawalający sposób odpowiedzieliśmy na wszystkie zadane pytania?
- Czy nasze przygotowanie merytoryczne było wystarczające?
- Nad czym powinniśmy jeszcze popracować?
- Czym rekruter nas zaskoczył?
- Czy podczas rozmowy coś wprawiło nas w zakłopotanie?
- Co jest naszą mocną stroną, a w czym się nie sprawdziliśmy?
Musimy przeprowadzać swoistą analizę SWOT naszej rozmowy kwalifikacyjnej, czyli określić jej mocne i słabe punkty, przeanalizować szanse i zagrożenia.
Taką analizę powinniśmy przeprowadzić w formie pisemnej, odpowiadając po kolei na przygotowane wcześniej pytania. Udzielając odpowiedzi na bieżąco nie starajmy się upiększać, czy też sztucznie dopasowywać. Jeżeli nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie lepiej je pominąć. Starajmy się by odpowiedzi były zgodne z prawdą. Wyniki tej analizy są przecież przeznaczone dla nas. Nie musimy ich nikomu pokazywać. Mają na celu nam pomóc i dlatego szczerość odpowiedzi jest tak istotna.
Wyniki naszej analizy dają nam obraz naszych umiejętności. Wskazują, co jest wspaniale, a nad czym musimy jeszcze popracować.Pisemna forma odpowiedzi daje nam możliwość powrotu do nich po jakimś czasie. Pamięć ludzka jest przewrotna. Równie często nam coś umyka, jak i po dłuższym zastanowieniu przypominają się nam nowe szczegóły, których wcześniej nie dostrzegliśmy. Dlatego warto wrócić do naszych zapisków po kilku dniach po rozmowie i odtworzyć ją sobie raz jeszcze. Być może odkryjemy w naszym zachowaniu coś, czego do tej pory nie widzieliśmy lub, nad czym się nie zastanawialiśmy.
Pomocna może okazać się również rozmowa z osobą do, której mamy zaufanie. Jej nastawienie do naszej rozmowy kwalifikacyjnej jest na pewno bardziej obiektywne, a i podejście mniej emocjonalne. Zawsze dobrze jest spojrzeć na zagadnienie świeżym, bezstronnym okiem. Takie konstruktywne uwagi mogą okazać się nam bardzo pomocne.
W przypadkach, gdy otrzymujemy negatywną odpowiedź na naszą aplikację nie spuszczajmy nosa na kwintę i nie traktujmy tego jako stracony czas. Zawsze jest to dobry moment na otrzymanie tzw. feedback od samego rekrutera. Nie bójmy się pytać, w czym się nie sprawdziliśmy? Co przesądziło o Jego decyzji? Na co na naszym miejscu zwróciłby szczególną uwagę i nad czym popracował? Takie uwagi są bardzo cenne. Przecież to zapewne nie pierwsza, a na pewno nie ostatnia rozmowa kwalifikacyjna w naszym życiu.
Czy zatem warto chodzić na rozmowy kwalifikacyjne? NA PEWNO TAK. I żeby nikt nie miał wątpliwości nie namawiam was tutaj na maraton „dla sportu”, choć tacy amatorzy też się przecież zdarzają. Nie martwcie się wprawny rekruter szybko wyłapie takiego delikwenta.
Po kilku rozmowach sami zobaczycie, że bez względu na efekt warto zdobyć nowe doświadczenie. Dowiedzieć się czegoś o sobie, poznać swoje mocne i słabe strony. Po prostu się oswoić. Przy każdym kolejnym spotkaniu coraz łatwiej będzie wam utrzymać nerwy na wodzy, choć całkowicie nigdy nie pozbędziecie się tego efektu „motyli w żołądku”. I tak właśnie ma być. Ma nas opuścić „paraliżujący” stan ducha i ciała, a pozostać jedynie pozytywnie działająca adrenalina.
03.01.2007 - Zespół Praca.pl