Takiej odpowiedzi udzielił podsekretarz stanu w resorcie pracy Radosław Mleczko, odpowiadając na interpelację poselską nr 12162. W jego ocenie orzecznictwo sądowe dokładnie wyjaśnia, jakie są relacje pomiędzy przejazdami odbywanymi w ramach podróży służbowych a czasem pracy pracownika. W ocenie MPiPS podróż służbowa obejmuje różne stany faktyczne i trudno byłoby przyjąć ogólną regulację, która w prosty sposób ustaliłaby zasadę zaliczania czasu przejazdu do czasu pracy. Czy ten pogląd jest na pewno słuszny?
Rzeczywiście od lat 70-tych XX wieku mamy ugruntowane orzecznictwo na temat zaliczania do czasu pracy czasu przejazdu w ramach podróży służbowej. Wynika z niego, że co do zasady czas przemieszczania się do miejsca docelowego i powrotu z niego w ramach delegacji nie jest czasem pracy. Zalicza się jednak na zasadzie wyjątku do czasu pracy okresy podróży pokrywające się z czasem pracy zatrudnionego, czyli np. przypadające od poniedziałku do piątku w godzinach jego normalnej pracy np. 9.00 – 17.00. Problem polega jednak na tym, że orzecznictwo dotyczące tego zagadnienia pochodzi z okresu, kiedy w podróż służbową jechało się zazwyczaj pociągiem i wtedy pracownik rzeczywiście nie świadczył pracy. Obecnie coraz częściej standardem jest odbywanie podróży służbowych pojazdami służbowymi, czy prywatnymi wykorzystywanymi do celów służbowych na podstawie stosownej umowy zawartej z pracodawcą. W tym zakresie pojawia się więc pytanie, czy wtedy czasu przemieszczania się przez pracownika nie powinniśmy jednak zaliczać do czasu pracy? Czy wtedy pracownik nie pozostaje w dyspozycji pracodawcy? Pracodawcy nie traktują takich okresów jako czasu pracy, choć można tu mieć uzasadnione wątpliwości i chyba jednak zmiany w przepisach byłyby potrzebne.
Łukasz Prasołek