Mimo, że przepisy zezwalające na wydłużenie okresów rozliczeniowych obowiązują dopiero od niespełna 2 miesięcy (dokładnie od 23 sierpnia br.) to, jak wynika z najnowszych danych Państwowej Inspekcji Pracy, skorzystały z nich już 92 firmy.
Przypomnijmy, że pozwalają one na wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4. do 12 miesięcy. Jedynym wymogiem formalnym jest, by przedłużenie było „uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy”. Ponieważ powyższy warunek jest bardzo ogólny, a co za tym idzie – łatwy do spełnienia, to w rzeczywistości jedynym faktycznym ograniczeniem w powszechnym przedłużaniu okresów rozliczeniowych jest konieczność ich wprowadzenia w układzie zbiorowym pracy lub w porozumieniu ze związkami zawodowymi, albo – w razie ich braku – z przedstawicielami pracowników.
Z przekazanych przez PIP informacji wynika ponadto, że znakomita większość pracodawców (bo aż 79) zdecydowała się na maksymalne, dopuszczalne przez przepisy kodeksu pracy, wydłużenie okresu rozliczeniowego, tj. do 12 miesięcy. Tym samym więc potwierdziły się obawy związkowców, że wprowadzone niedawno zmiany będą służyły przede wszystkim maksymalnemu wydłużeniu okresów rozliczeniowych.
Aktualnie najwięcej kontrowersji budzi jednak kwestia możliwości wydłużania okresów rozliczeniowych na mocy porozumienia z przedstawicielami załogi w firmach, w których nie działają związki zawodowe. Przepisy nie określają bowiem ani zasad ich wyłaniania, ani też nie gwarantują im jakiejkolwiek ochrony trwałości stosunku pracy. Wobec czego istnieje duże ryzyko, że owi reprezentanci pracowników będą w istocie posłuszni pracodawcy. W oparciu o tę właśnie przesłankę związki zapowiedziały zaskarżenie nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego.