Każdego roku progi politechnik przekracza coraz więcej kobiet. Zawód techniczny staje się domeną nawet tych pań, u których w rodzinie nigdy wcześniej nie było kobiety z wykształceniem inżynierskim. Ten niuans jest niezwykle ważny, gdyż to właśnie na podstawie rodzinnych historii często tworzą się kolejne podobne. Bywa, że stereotypowy podział ról na damskie i męskie staje się wyznacznikiem drogi edukacyjnej i zawodowej.
Jednak, czy do bycia dobrym inżynierem predestynuje płeć, czy umiejętności zdobyte przez lata praktyk?
Czy Maria Skłodowska-Curie osiągnęłaby sukces, gdyby przejmowała się tym, co mówią inni? Pewnie nie. A może łatwiej by jej było, gdyby była Marianem? Kto wie. Najważniejsze, aby robić swoje i nie przejmować się złośliwościami.
Jak to jest z tą inżynierką?
Aneta (project engineer w branży energetycznej), zanim rozpoczęła studia, słyszała – jak jej się wtedy wydawało – zabawne porównanie „Kobieta inżynier jest jak świnka morska, ani świnka, ani morska”. Żart wiele stracił, gdy sama wkroczyła w branżę inżynieryjną. Jak przyznaje, początki były różne, ale teraz może śmiało powiedzieć, że w pracy jest przede wszystkim inżynierem.
Z kolei Ewa (młodszy technolog) oraz Basia (geodetka) podkreślają, że pracują w firmach, które od początku bardzo dobrze i z szacunkiem były nastawione do kobiet. Gdy Ola z branży drogowej przechodziła rekrutację, dla firmy najważniejsze było doświadczenie, a nie płeć. Marta inżynierię produkcji wybrała świadomie, bo taki miała plan na życie. Jeszcze w okresie studiów rozpoczęła staż w międzynarodowej firmie z branży automotive. Po roku dostała szansę wykazania się na stanowisku jako inżynier jakości w jednym z zespołów projektowych, w którym pracuje już kilka lat.
Złośliwość czy dyskryminacja?
Basia twierdzi, że niemiłe sytuacje zawodowe może policzyć na palcach jednej ręki. „Zdarzyło się, że pracownicy na budowie potraktowali mnie niepoważnie i rozmawiali tylko z kolegą z zespołu”.
Alicja (kierowniczka zespołu w dziale IT) nie spotkała się osobiście z dyskryminacją. Przyznaje jednak, że słyszy teksty, które wiele z nas uznałoby za szowinistyczne, ale nie zwraca na nie uwagi, choć czasami skutecznie ucina te dywagacje.
Aneta tematu nie chce nawet zgłębiać, ale przyznaje, że każdy podchodzi do niego indywidualnie. Na podstawie własnych doświadczeń w pracy w różnych miejscach globu stwierdza jednoznacznie, że im dalej na wschód, tym gorzej traktowane są kobiety w miejscu pracy. Podczas kontraktu w USA miała nieprzyjemną sytuację z mężczyzną, który jak się potem okazało, został oskarżony o dyskryminację na tle płciowym i w rezultacie zwolniony.
Marta przejawów tejże dyskryminacji nie obserwuje, aczkolwiek niemiłe sytuacje zdarzają się zawsze. Jednak w większości przypadków jest to kwestia kultury osobistej. Marta pracuje w firmie francuskiej i taki styl zarządzania determinuje pewne zachowania i wymogi formalne wobec swoich pracowników. „Inżynier to inżynier, bez względu na płeć. Liczą się kompetencje”.
U Alicji koledzy z pracy bardzo miło przyjmują kierowniczki. „Kierowniczka oprócz programowania zajmuje się także całą papierologią oraz uczestniczy w spotkaniach. Mężczyźni tego bardzo nie lubią”. Zagadka rozwiązana!
Ola mówi wprost, że nie spotkała się z żadnymi trudnościami na budowie. „Nikt nie ignorował ani nie podważał moich kwalifikacji.”
Co w trawie piszczy?
W technologicznym świecie Ewy nie ma czasu na nudę. Jest za to stałe poczucie odpowiedzialności za produkcję i widmo ewentualnych błędów. Ola podkreśla, że budownictwo wymaga ogromnej dyspozycyjności. „W wykonawstwie mogą pracować kobiety bez zobowiązań i rodziny. Najlepiej tuż po studiach”.
Według Anety szczególnie praca w terenie jest pełna wyzwań. W którymś momencie trzeba zmierzyć się ze strachem. Może to być samotna podróż do nieznanego miejsca, nocne zmiany, utknięcie w śnieżycy, złapanie gumy nocą w ciemnym lesie, dziwni goście, np. niedźwiedzie. Od razu przyznaje też, że nie zamieniłaby swojej pracy na żadną inną. Dzięki niej poznała wielu ludzi i zdobyła doświadczenie w różnych krajach, których styl pracy i kulturę poczuła na własnej skórze.
Czy jest czas na życie prywatne?
Jak zgodnie przyznają wszystkie panie, gorszy moment przychodzi, gdy kobieta decyduje się na założenie rodziny. Ola po urlopie macierzyńskim zmieniła wykonawstwo na projektowanie, bo przy małym dziecku delegacje i ciągła niewiadoma, gdzie rozpocznie się kolejny kontrakt, nie wchodzą w grę. Pracując stacjonarnie, jedyna niedogodność to ciężki powrót do pracy z macierzyńskiego i ponowne wdrożenie się w tematy – kwituje Alicja.
Podsumowując, można śmiało zacytować wypowiedź pochodzącą z kultowego serialu o najbardziej znanym inżynierze w Polsce: „Ja jestem kobieta pracująca – żadnej pracy się nie boję”. Zwłaszcza inżynierskiej.
Anna Wojdyła