Zgodnie z badaniem Barometr zawodów jedna trzecia wszystkich deficytowych profesji w Polsce dotyczy obecnie branży budowlanej.
Polscy budowlańcy poszukiwani
Tego można się było spodziewać. W efekcie masowych wyjazdów Polaków do Wielkiej Brytanii, Irlandii, krajów skandynawskich czy Niemiec w Polsce brakuje wykwalifikowanych budowlańców, głównie tych zajmujących się wykończeniami wnętrz, ale nie tylko. Zgodnie z raportem, pracodawcy mają problem ze znalezieniem:
• betoniarzy i zbrojarzy,
• brukarzy,
• cieśli i stolarzy budowlanych,
• dekarzy i blacharzy budowlanych,
• monterów instalacji budowlanych,
• murarzy i tynkarzy,
• operatorów i mechaników sprzętu do robót ziemnych,
• operatorów obrabiarek skrawających,
• pracowników robót wykończeniowych w budownictwie,
• robotników budowlanych,
• spawaczy,
• ślusarzy.
Budowlańcy z Polski mogą przebierać nie tylko w krajowych, ale i zagranicznych ogłoszeniach. Mimo że decyzja o emigracji zarobkowej nie jest łatwa, wiąże się często z załatwieniem licznych formalności, rozłąką z rodziną czy koniecznością pokonania bariery językowej, kuszą przede wszystkim wysokie zarobki, opieka socjalna, dobre warunki zatrudnienia.
Nie dziwi zatem, że z kraju wyjechało już wiele tysięcy pracowników budowlanych. Jeśli ta tendencja nie ulegnie zmianie, polskiemu budownictwu grozi zahamowanie rozwoju, a przecież to jedna z gałęzi napędzających gospodarkę.
Budowlańcy w pracy – zawód przyszłości?
Niewykwalifikowani budowlańcy znajdą zatrudnienie praktycznie od ręki. Niemniej, by podjąć pracę jako tynkarz, monter instalacji budowlanych czy dekarz, konieczna jest określona wiedza i umiejętności praktyczne. Te kandydaci zdobywają w szkołach branżowych (dawnych zawodówkach), technikach, na kursach z urzędu pracy czy szkoleniach zawodowych.
By podejmować niektóre zadania, na przykład pracować z ciężkim sprzętem, niezbędne są dodatkowe uprawnienia. Zdobycie ich to niemały koszt – ceny kursów na koparki i ładowarki w prywatnych placówkach zaczynają się od tysiąca złotych wzwyż. Nie wszyscy pracownicy chcą inwestować w podnoszenie kwalifikacji, jeśli nie mają gwarancji, że to da im znacząco wyższe zarobki. Z kolei ci, którzy już mają uprawnienia, chętniej podejmują pracę za granicą.
Luki na polskim rynku pracy nie uzupełnią uczniowie szkół zawodowych i techników, którzy dopiero uczą się zawodu, gdyż jest ich po prostu za mało. Zresztą bez podwyższenia płac ich również może nie udać się zatrzymać w kraju.
Rozwiązaniem może być przekwalifikowanie bezrobotnych z innych branż i włączenie ich do pracy w budownictwie. Jest to praktyka stosowana przez wiele urzędów pracy, gdzie oferowane są kursy zawodowe na murarza, dekarza czy pracownika wykończeniowego.
Pracodawcy liczą też na pracowników zza wschodniej granicy. Już teraz w wielu polskich firmach nie dziwią np. budowlańcy z Ukrainy, którzy niejednokrotnie godzą się na niższe płace czy gorsze warunki zatrudnienia.
Istotne jest to, że pracodawcy zgodnie z przepisami nie mogą dopuścić do pracy na danym stanowisku osób niemających umiejętności i kwalifikacji do wykonywania zleconych działań. Zapotrzebowanie na budowlańców z uprawnieniami raczej nie będzie spadać. By przeciwdziałać ogromnej luce w branży, firmy muszą stać się bardziej konkurencyjne dla pracowników. Znaczenie ma tutaj przede wszystkim:
• stabilność zatrudnienia (umowa o pracę),
• warunki pracy,
• możliwość rozwoju,
• wynagrodzenie.
Ile zarabiają budowlańcy?
To ostatnie traktowane jest przez wiele osób za niewystarczające. Zgodnie z badaniem firmy Sedlak&Sedlak mediana płacy pracownika budowlanego wynosi 2950 zł brutto miesięcznie. Jedna czwarta najlepiej opłacanych pracowników budowy osiąga wynagrodzenie powyżej 3750 zł brutto. 25% osób o najniższej pensji zarabia poniżej 2330 zł brutto miesięcznie.
Jest to niewiele w porównaniu do płac oferowanych przez wiele zachodnich firm. Podstawowe stawki, powtarzające się najczęściej w ogłoszeniach dla pracowników budowy gotowych do podjęcia pracy w Szwecji czy Niemczech, to 11-13 euro (48-57 zł) brutto za godzinę.