Przerwa w pracy na wizytę w toalecie zwykle nie budzi żadnych wątpliwości. W większości firm nikt nie próbuje rozliczać pracowników z tego, ile czasu dziennie poświęcają na swoje potrzeby fizjologiczne. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy szef nakazuje zatrudnionym raportowanie wizyt w toalecie i czasu ich trwania. Czy takie działanie jest zgodne z prawem? Czy przełożony może ingerować w tak prywatne kwestie, jak załatwianie potrzeb fizjologicznych przez swoich podwładnych?
Spis treści
Częste korzystanie z toalety w pracy – czy szef może nas upomnieć?
Każda osoba pracująca 8 godzin dziennie ma prawo do 15-minutowej przerwy. Pracownik biurowy, który wykonuje swoje obowiązki wyłącznie przed monitorem komputera ma dodatkowo 5-minutową pauzę na każdą godzinę pracy. Trudno jednak byłoby czas na korzystanie z toalety wyznaczać wyłącznie w tychże przerwach.
W Kodeksie pracy nie znajdziemy zapisów mówiących o tym, ile czasu można poświęcić na czynności fizjologiczne. Korzystanie z toalety w miejscu pracy traktowane jest zupełnie neutralnie i zwykle pracodawca nie stara się w tej kwestii wprowadzać ograniczeń dla pracowników. Trzeba też mieć na uwadze, że np. osoby z problemami żołądkowymi albo z chorobami pęcherza mogą odczuwać konieczność częstszych wizyt w toalecie, niż pozostali.
Zdarzyć się jednak może również, że pracownik chodzi w ustronne miejsce w zupełnie nieprzeznaczonym do tego celu. Toaleta damska i męska bywa świadkiem wielu różnych sytuacji. Daje w końcu poczucie prywatności i pozwala na chwilę oderwania się od obowiązków. Jeśli biuro mieści się w nowoczesnym budynku, to pomieszczenie zwykle jest przestronne, zadbane. Stwarza więc dogodne warunki do prowadzenia długich, prywatnych rozmów telefonicznych, przeglądania mediów społecznościowych, nadrabiania czytelniczych zaległości, a niekiedy nawet drzemki!
Z pracownikiem, który często wychodzi, zaniedbuje swoje obowiązki, można przeprowadzić rozmowę dyscyplinującą, ale skoncentrowaną wokół wymienionych kwestii, a nie częstego korzystania z toalety w pracy.
Szef nie powinien natomiast ograniczać prawa pracowników do korzystania z WC. Są zawody, jak np. dyspozytor pogotowia, które wymagają znalezienia zastępstwa, nawet jeśli pracownik znika dosłownie na chwilę. W takich przypadkach konieczność informowania o opuszczeniu stanowiska pracy jest naturalna. Jeśli jednak pracodawca wymaga np. od pracownika biurowego meldowania wyjść do toalety, naraża się na konsekwencje prawne.
Zabronienie pracownikom korzystania z toalety w biurze przez szefa – konsekwencje
Pracodawca nie może prowadzić działań, które naruszają godność pracownika. Częste korzystanie z toalety bywa związane ze stanem zdrowia, a dyskryminacja zatrudnionych ze względu np. na choroby, z którymi się borykają, jest niedopuszczalna. Szef nie może zatem monitorować i prowadzić rejestru wyjść pracownika do toalety. Nie ma również prawa ograniczać podwładnych, np. poprzez wyznaczanie im czasu przerw czy odliczanie minut spędzonych w WC od 15-minutowej przerwy śniadaniowej.
Upomnienie pracownika, że za często chodzi do toalety, albo wprowadzenie obowiązku informowania przełożonego o wyjściu, jeśli nie ma to wpływu na organizację pracy i pracownik nie musi być czasowo zastępowany, może zostać uznane za naruszenie dóbr osobistych i nadużycie prawa. W skrajnych przypadkach pracodawca powinien liczyć się z zarzutami o mobbing i dyskryminację.