Jedne powstają z pasji, chęci edukowania innych, dzielenia się opiniami, wiedzą. Inne są dodatkiem do głównej działalności firmy, sposobem na promocję, budowanie wizerunku eksperta w branży, czy utrzymywanie kontaktu z klientami. Bez względu na cel, jaki pełnią, blogi łączy fakt, że da się na nich zarobić, a przychód trzeba rozliczyć z fiskusem. Co blogerzy mogą wrzucić w koszty, a które faktury skarbówka zakwestionuje?
Koszty prowadzenia bloga – co to?
Zacznijmy od podstaw. Koszty prowadzenia bloga to koszty uzyskania przychodu, czyli wydatki, które trzeba ponieść, by zarobić. Jeśli zarabianie na stronie internetowej nie jest celem blogera – publikuje on treści czysto hobbystycznie i nie osiąga z tego tytułu przychodów, nie musi rejestrować firmy. O ile zyski nie są wysokie, można je rozliczać jako osoba fizyczna nieposiadająca działalności lub potraktować jako przychód z działalności nierejestrowanej.
Bloger, który zakłada jednoosobową działalność gospodarczą, może obniżyć wysokość podatku dochodowego, księgując koszty. Art. 22. 1. ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. 1991 Nr 80 poz. 350) mówi, że: „Kosztami uzyskania przychodów są koszty poniesione w celu osiągnięcia przychodów lub zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów, z wyjątkiem kosztów wymienionych w art. 23”. Wyjątkami są m.in. koszty reprezentacji, w tym alkoholu.
Sprawdźmy, co w przypadku blogowania można uznać za koszty działalności gospodarczej.
Co bloger można odliczyć od podatku dochodowego?
Wszystko, co służy prowadzeniu własnej działalności gospodarczej – osiąganiu przychodów lub zabezpieczenia ich źródła. W razie kontroli urzędu skarbowego to na podatniku ciąży obowiązek udowodnienia związku zaksięgowanej faktury z prowadzeniem firmy. Bardzo ważne jest wykazanie związku przyczynowo-skutkowego między kosztem a przychodem. Nie budzą wątpliwości koszty np. za internet, domenę, hosting, newsletter i te związane z zakupem i eksploatacją sprzętu.
W przypadku blogów lifestylowych, parentingowych, modowych, kulinarnych albo podróżniczych ocena, jaki charakter miał dany wydatek – firmowy czy osobisty, nie zawsze jest prosta.
• Czy sukienka, buty i kapelusz zakupione przez blogerkę modową do sesji to koszty podatkowe?
• Czy podróżnik może za każdym razem księgować koszty biletów lotniczych i hotelu?
• Jak zaklasyfikować recenzowany obiad w restauracji i bilety na opisany na blogu koncert?
• Czy paliwo i abonament za telefon to osobiste wydatki, czy może koszty utrzymania działalności gospodarczej?
Wrzucanie w koszty jest zawsze sprawą indywidualną. To, co u jednego blogera skarbówka uzna za wydatek firmowy, w przypadku innego może budzić wątpliwości. Warto w tym miejscu wspomnieć o interpretacji indywidualnej, która ma chronić podatnika przed potencjalnymi błędami i naruszenie prawa. Przedsiębiorca może złożyć wniosek o wydanie opinii odnośnie do konkretnej sprawy do Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Koszt konsultacji to 40 zł, a prawna ocena działalności przedsiębiorcy jest dobrą podstawą do udowodnienia swoich racji w czasie kontroli.
Czego nie można odliczyć od podatku?
Jak już zostało wspomniane, wliczyć w koszty obniżające podatek można jedynie te wydatki, które są powiązane z uzyskaniem przychodu lub zabezpieczeniem jego źródła i jednocześnie nie są z wymienione w art. 23 ustawy o podatku dochodowym. Nie należy więc traktować prowadzenia bloga jako narzędzia służącego, by generować koszty i unikać podatków.