Oszustwa rekrutacyjne, czyli na jakie zagrożenia narażona jest osoba poszukująca pracy

2014-05-09

Szukasz pracy? Uważaj na oszustów, którzy czyhają na Twoje pieniądze lub dane osobowe. Wysłanie CV może osobę bezrobotną sporo kosztować. Na jakie oferty pracy uważać i w jaki sposób najczęściej oszukuje się bezrobotnych?

Interesująco brzmiąca oferta pracy może – zamiast zatrudnieniem – skończyć się wysokim rachunkiem lub wizytą w komendzie policji. W najlepszym wypadku, jeśli padniemy ofiarą wyłudzenia, na naszą komórkę zaczną przychodzić erotyczne SMS-y lub po prostu zmarnujemy czas licząc na ofertę pracy, której tak naprawdę nie ma. W jaki sposób osoby poszukujące pracy bywają oszukiwane?


7 sposobów na oszustwo rekrutacyjne

1. ”Na upload”


Jak to działa? Osoba poszukująca pracy wysyła CV. W odpowiedzi otrzymuje maila z informacją, że aby przejść do dalszego etapu rekrutacji musi wypełnić ankietę, która jest dostępna pod linkiem. Kandydat pobiera ankietę , wypełnia i wysyła. Odpowiedź nie nadchodzi. W najlepszym razie kandydat nic nie stracił (po prostu pobrał plik). Niektóre systemy oczekują jednak wysłania SMS – najczęściej premium (informacja o tym musi być zawarta na stronie). Wtedy kandydat traci kilka złotych.

Kto na tym zarabia? Osoba umieszczająca plik zarabia w systemie płatności za upload. Strona, która hostuje plik płaci za jego pobranie właścicielowi konta kilka centów. Niewiele, ale jeśli „oferta pracy” dobrze się sprzeda, to właściciel konta zarobi kilka dolarów za parę minut pracy. Przy konieczności wysłania SMS zarobek jest większy. I choć bezrobotny czuje się oszukany, to pod względem prawnym często sprawa jest czysta. Pliki są hostowane za granicą, a na stronie gdzieś małym druczkiem jest informacja o koszcie SMS, której najczęściej nie zauważamy.

2. „Na upload” - wersja premium.
 
Mechanika wyłudzenia jest taka sama jak poprzednio, tyle, że przy przekierowaniu na stronę, z której mamy pobrać plik, konieczne okazuje się podanie swojego numeru telefonu. Jeśli to zrobimy, na naszą komórkę przyjdzie potwierdzenie aktywacji. Po jej potwierdzeniu stajemy się zaskoczonymi posiadaczami abonamentu na wiadomości SMS premium. W cenie kilku złotych za SMS, będziemy dwa lub trzy razy w tygodniu dostawać bezsensowne informacje typu horoskop lub wierszyk. Abonament można wyłączyć, ale najczęściej kandydat orientuje się dopiero po 1- 2 SMS-ach, że padł ofiarą wyłudzenia.

3. „Na szkolenie”

Klasyczne wyłudzenie. Kandydat musi wnieść opłatę za szkolenie - czasem pełne, czasem wynoszące „jedynie 5% wartości” - czyli np. 100 zł. Najczęściej w takich wyłudzeniach wobec kandydatów nie stosuje się żadnych kryteriów (praca dla każdego). Im ich więcej, tym lepiej. Ponieważ ta metoda działa coraz słabiej, naciągacze stosują nowy sposób. Szkolenie jest bezpłatne, ale kończy się egzaminem, za który trzeba wnieść opłatę. Jeszcze inna wersja wymaga wniesienia kaucji za szkolenie, która jest zwracana po zdaniu egzaminu. Większość - jak nietrudno się domyślić - nie zdaje. Ci, którym się uda dostają zwrot wpłaconych pieniędzy i mogą dumnie zacząć pracę jako akwizytor pasty do zębów lub innych produktów. Z pracy rezygnują po kilku dniach, a firma rozpoczyna kolejny nabór, bo głównie zarabia na tym, że większość kandydatów jest przekonanych, że z egzaminem sobie poradzi.

4. ”Na szkolenie BHP”


„Ulepszona” wersja wyłudzenia na szkolenie. Tym razem kandydat dostaje informacje, że pracę otrzymał. Aby ją jednak podjąć musi przejść szkolenie BHP. Dla uwiarygodnienia otrzymanej posady, kandydat jest proszony o przyniesienie dokumentów wymaganych przy podpisywaniu umowy o pracę, a nawet wypełnienie kwestionariusza osobowego. Zanim jednak dojdzie do podpisania umowy, kandydat musi odbyć szkolenie BHP (często nawet realizowane przez osobną firmę - krzak), za które musi sam zapłacić. „Tą metodą wykorzystuje się brak wiedzy młodych osób dotyczący procedur zatrudnienia. W szkole czy na studiach nie ma zajęć z prawa pracy – osoby podejmujące zatrudnienie po raz pierwszy nie wiedzą zatem, że koszt badań lekarskich lub szkolenia BHP jest po stronie pracodawcy.” - komentuje prezes serwisu pracy Praca.pl Krzysztof Kirejczyk.

Przeczytaj także: