Młody, ambity, zmienia pracę jak przysłowiowe rękawiczki. "Skacze" z jednego do kolejnego miejsca pracy, by za kilka, kilkanaście miesięcy znów zmienić pracodawcę. O tzw. jumper'ach (z ang. skoczek), czyli zwykle absolwentach wyższych uczelni przed 30-tką, którzy na swoim koncie mają już kilku byłych pracodawców rozmawiamy z Jerzym Chmielnikiem, psychologiem pracy.
Praca.pl - Co kieruje jumperem, który co kilka miesięcy decyduje się na zmianę pracy?
Jerzy Chmielnik - Osoby często zmieniające pracę, motywują swoje decyzje chęcią dalszego rozwoju, zdobywania nowych doświadczeń. Choć nie zawsze wspominają o pieniądzach to właśnie one najczęściej przeważają o decyzji zmiany miejsca pracy. Jednak nie "skoczek" odchodzi do firmy, w której czeka na niego wyższa pensja. Zdarzają się przypadki, że zmienia pracę na mniej prestiżową i słabiej płatną na rzecz przyszłego awansu i co za tym idzie wyższego wynagrodzenia. Inną przyczyną zmiany pracodawcy jest rutyna towarzysząca pracy, która niektórym pracownikom nie daje możliwości spełnienia. Psychologowie dopatrują się przyczyn takiego zachowania również w osobowości i charakterze danej osoby. Jumperzy także w "życiu codziennym" nie potrafią "zagrzać miejsca" przy jednej osobie, a ich fascynacje są krótkotrwałe. Łatwo dają się "uwieść" kolejnej propozycji, ale nie na długo gdyż bliskość ich przeraża.
Praca.pl - Czy warto być jumper'em?
Jerzy Chmielnik - Mimo, iż pojawiają się głosy aprobaty w stosunku do zachowania jumper'ów, to w naszym kraju tego rodzaju "sposób na pracę" odbierany jest negatywnie. Zatrudniając "skoczka" każdy pracodawca ryzykuje, a już trudno mi sobie wyobrazić sytuację, że ktoś zatrudnia czterdziestolatka, który z każdym z poprzednich pracodawców rozstawał się po dwóch latach. Warto zdobywać doświadczenie podczas studiów pracując nawet dla kilku pracodawców, aby po ich zakończeniu skoncentrować się na jednym zajęciu. Wtedy należy zaplanować swoją karierę i raczej rozważyć możliwość "wewnętrznego" awansu niż zmiany pracy. Ciągła pogoń za lepszą posadą może doprowadzić do poczucia braku spełnienia i do rozczarowania. Więcej szans na pracę jumperzy mają na Zachodzie, a szczególnie w USA.
Praca.pl - Z drugiej strony - czy warto zatrudniać "skoczków"?
Jerzy Chmielnik - Jeszcze kilka lat temu, z braku odpowiednio wyszkolonej kadry pracowniczej, pracodawcy nie widzieli niczego złego w fakcie, że nowy pracownik pracował już dla kilku wcześniejszych pracodawców. Wręcz przeciwnie, doświadczenie było mile widziane i to dzięki niemu zatrudniano chętniej pracowników. Osoby z doświadczeniem w branży reklamy czy handlu mogli pozwolić sobie na częste zmiany miejsc pracy, a chętnych do ich zatrudnienia i tak nie brakowało. Sytuacja ta zmieniła się w ostatnich latach. Wielu pracodawców woli "związać" się z osobą z mniejszym doświadczeniem w pracy lecz lojalną i nastawioną na sukces w jego firmie. Coraz częściej jumper napotyka na większe trudności zatrudnienia się w następnym miejscu. Pracodawcy w obawie, że i tak wkrótce odejdzie, obawiają się w niego inwestować, zdając sobie sprawę z tego, że osoba taka nie potrafi się w pełni zaangażować w wykonywaną pracę przez dłuższy czas.
Praca.pl - Wychodzi na to, że przyjmowanie "jumpera" się nie opłaca.
Jerzy Chmielnik - Jumper może stać się wartościowym i bardzo cennym pracownikiem dla nowo powstających na rynku firm. Wnosi cenne doświadczenie, które może przesądzać sprawę nawet biorąc pod uwagę fakt, że kiedyś odejdzie. Tutaj wietrzę dla nich szansę, bo przecież nasz rynek ciągle się rozwija.
17.03.2008